wtorek, 18 czerwca 2013

Powrót cz. II

No hej ^^ Dzisiaj kolejna część " Powrotu" ^^ Prawdopodobnie będzie jeszcze tylko jedna część ^^ Ok! Kończę nudzenie i zapraszam :3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~*~*~*~Sasuke~*~*~*~

Gdy to mówiłem patrzyłem mu w oczy. Oddaję się w ręce władzy, nie… w jego ręce. Niech zrobi ze mną co tylko chce. Bylebym mógł go co jakiś czas widzieć. Nie przeżyję już dłużej będąc tak daleko od niego. Nie chce, nie mogę…
Naruto patrzył na mnie z szokiem w oczach. Co on teraz zrobi? Skaże na śmierć czy może przyjmie do wioski z powrotem?

- Kakashi - sensei… zaprowadź go do mojego gabinetu – szepnął po chwili. Odwrócił się i pobiegł w stronę największego budynku, budynku Hokage. Kakashi podniósł mnie i związał mi ręce za plecami. Przyglądał mi się uważnie. Wszyscy mnie obserwowali gotowi zareagować na każdy mój ruch. Opuściłem głowę i ruszyłem z byłym sensei do biura. Uśmiechnąłem się pod nosem. Teraz wszystko się wyjaśni. Uda mi się go udobruchać? Czy uda mi się do niego zbliżyć? A może naprawdę mnie znienawidził i z miłą chęcią zobaczyłby jak zatapiają się w moim ciele różnorakie bronie shinobi? Nie… Naruto taki nie jest. Nie zrobiłby mi tego. Nikomu by nie pozwolił umrzeć. On już taki jest. Nie da nikogo skrzywdzić, bo sam tego nie potrafi. Chociaż wiele osób wbiło mu nóż w serce, wielu go zdradziło i zadało niewyobrażalny ból, on nie potrafi odwdzięczyć się tym samym. Zawsze stara się wszystko wyjaśnić. Każdemu wybacza… może mnie też zdoła wybaczyć? Sam tego nigdy nie zrobię, ale Naruto… On musi mi  wybaczyć albo nie nazywam się Uchiha Sasuke!

~*~*~*~ Naruto ~*~*~*~

Kazałem Kakashi’emu przyprowadzić go do mojego biura, a sam stamtąd uciekłem. Gdybym został tram dłużej pewnie nie wytrzymałbym i rzuciłbym się na niego zamykając w ramionach. Tak dawno nie widziałem jego oczu. Znowu zatonąłem w ich głębi. Serce znowu zaczęło mi bić szybciej gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Zaraz tu wejdzie, a ja nie wiem co mam zrobić! Pozwolić mu zostać czy… skazać? Nie! Nigdy go nie skaże na śmierć! Nie jego!

- Naruto – odezwał się szarowłosy mężczyzna. Za nim wszedł Sasuke. Miał opuszczoną głowę, a włosy zasłaniały mu twarz. Nadal był w samych spodniach. I co teraz? Nie dam rady z nim rozmawiać. Nie teraz kiedy mój wzrok co chwile wędruje na jego umięśniony brzuch, klatkę piersiową. Gdybym patrzył z boku pewnie bym stwierdził, że pożeram go wzrokiem. Wyrwałem się z myśli patrząc wymownie na Kakashi’ego. Skinął głową i wyszedł zostawiając mnie samego z Sasuke. Przybrałem spokojną maskę choć w środku cały się trzęsłem. Jesteśmy sami, a ja nie mogę podejść i go przytulić. Nie mogę go objąć czy po prostu dotknąć. Wyśmiałby mnie. Nie mogę do tego dopuścić. Pewnie nigdy nie wyznam mu mojej miłości. To tak bardzo boli. Takie straszne ukłucie w sercu… ten nacisk na klatkę piersiową odbiera mi oddech, Gdy na niego teraz patrzę. Muszę udawać twardego... jestem Hokage, nie mogę mu dać się wykorzystać. Tak naprawdę nie wiem czego ode mnie chce...

~*~*~*~ Sasuke ~*~*~*~

Stałem cały czas ze spuszczoną głową. Naruto ciągle mi się przyglądał. Nie odezwał się ani słowem. Nikt nas nie widzi, a jednak nie podszedł do mnie. Ciągle cisza. To nie podobne do niego. Zawsze był żywiołowy. Wiem, że pilnuje nas cały zastęp ANBU, a właściwie to mnie pilnują. Podniosłem głowę i utkwiłem w nim wzrok. Widziałem w jego oczach jak się waha czy coś powiedzieć.

- I co ze mną zrobisz? – zapytałem miękkim głosem. Nie chcę go do siebie zrazić. Chcę go do siebie przekonać. Rozkochać go w sobie, a nie odepchnąć.

- Jeszcze nie wiem… - odszepnął i odwrócił wzrok. Stał przede mną jakieś 10 metrów.

- Rozwiążesz mnie? – zapytałem.

- Skąd mam wiedzieć, że nie masz przy sobie broni i nie chcesz mnie zaatakować? – warknął. Skąd ta zmiana? Może tylko gra?

- Nie mam przy sobie broni. Jeśli mi nie wierzysz to podejdź tu i to sprawdź – powiedziałem. Przyglądał  mi się chwilę i podszedł. Położył ręce na moich biodrach i zaczął delikatnie mnie po nich klepać sprawdzając zawartość kieszeni spodni. Schodził co raz niżej „oklepując” moje nogi i z powrotem. To było przyjemne, zwłaszcza dlatego, że robił to Naruto.


- No dobrze… rozwiążę cię… - powiedział i sięgnął do więzów cały czas patrząc mi w oczy. Czułem się jakby mnie obejmował. Więzy puściły równo z moją cierpliwością…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Co zrobi Sasek? Dowiecie się w następnej części^^ ale pewnie i tak większość z was się domyśla... :3

6 komentarzy:

  1. eh zbyt przewidywalne to. Ja osobiscie nie lubie jak tlo jest kanoniczne a postacie zachowuja sie niezgodnie z kanonem. Jak chcesz zmieniac charaktery to chyba lepiej to zrobic w AU.
    pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchaj anonimku jak ci się nie podoba to nie czytaj -.- Gdyby postacie zawsze zachowywały się tak samo to nie było by czego czytać w XXI wieku. Poza tym odskocznia od normy jest w tym akurat mile widziana.
      Pozdro

      Usuń
    2. Zgadzam się z tobą KoMik ;)

      Inny Anonimek xD

      Usuń
  2. Hmm... tak, jak myślałam, czyli fajnie ;) została mi jeszcze jedna część i już się domyślam cóż tam może być ;p

    Podoba mi się, choć muszę stwierdzić, że Twoje historie są proste, takie jakieś... jest pomysł, szybki i wątły opis, koniec. Wybacz, nie chcę Cię tym urazić. No, może źle to odbieram, w końcu to shoty są...

    Inata - chan z pozdrowieniami i życzeniami weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajniutkie! Jak wcześniej myslałam ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    och Naruto wręcz zwiał, nie potrafił go skrzywdzić...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń