wtorek, 23 grudnia 2014

Na święta :)

- Kiba! Nie! Błagam cie! Nie rób mi tego! Nie umieraj! -  krzyczał wylewając łzy. Trzymał go na rękach. Inuzuka mógł tylko patrzeć w jego oczy zalane łzami. Jedna z nich upadla na jego twarz rozbijając się na policzku. Jego ostatnie słowa nie potrafiły odnaleźć siły by wyjść z jego gardła. Poruszył ustami niemo wypowiadając „ trzymaj się stary…” Zamknął oczy nie czując już nic. Serce pękło mu z powodu wysokiego ciśnienia. Naruto darł się w wniebogłosy. Jego serce pękało z rozpaczy. Wtulił twarz w zimniejace ciało zmarłego chłopaka. Łzy leciały z jego oczu kończąc wędrówkę na koszulce Inuzuki. Nie wiedział co się dzieje wokół niego. Muzyka ucichła już wtedy, gdy krzyk Naruto przeszył powietrze. Wszyscy zebrali się wokół dwóch chłopców. Nikt nic nie powiedział. Impreza skończona, klub został zamknięty.
            Po kilku tygodniach przyszedł do szkoły. Pogrzeb już dawno się odbył, a on nadal o nim nie mógł zapomnieć. Na szczęście miał przyjaciół, którzy wspierali go w trudnych chwilach. Zwłaszcza teraz, gdy chłopak, z którym był, zmarł mu na rękach. Uzumaki nie potrafił wrócić do życia sprzed tego niefortunnego zdarzenia.
- Dlaczego zgodziłem się na tą pieprzoną imprezę! – wyrzucał sobie drąc się w poduszkę.. Wciąż widział jak Kiba nieprzytomnie patrzy w jego oczy. Jak umiera. A on nie może nic zrobić. – KIBAA! – krzyczał zalewając się łzami. „Dlaczego…?” Ta myśl krążyła w jego umyśle.
*
- Co mu się stało? – spytał obok siedzącego Nejiego.
- Nie słyszałeś o wypadku w klubie? – uniósł brwi w zdziwieniu.
- O jakim wypadku?
- Inuzuka zmarł mu na rękach – wytłumaczył długowłosy chłopak.
- Co takiego? – teraz zrozumiał. Sasuke Uchiha, szkolny przystojniak i idol wszystkich dziewczyn w szkole od dawna obserwował blondyna imieniem Naruto. Paradoksalnie szkolny przystojniak nie oglądał się za dziewczynami. Nie dawno zdał sobie sprawę, że nie szczęśliwie zakochał się w o rok starszym Uzumakim. Od jakiegoś czasu o nim wciąż myślał, wyszukał w Internecie, wiedział o nim prawie wszystko. Chodzili do jednej szkoły, mijali się na korytarzach. Sasuke zawsze się za nim oglądał czując dziwne podekscytowanie osobą Uzumakiego. Blondyn chodził do klasy o profilu hotelarza, Uchiha – jak to dziwnie brzmi w połączeniu z jego osobą – do klasy o profilu technika organizacji usług gastronomicznych.
- Ja pierdole – szepnął oglądając się za przechodzącym, przygaszonym chłopakiem. Od czasu śmierci Kiby zapuścił włosy, nie dbał za bardzo o siebie, wrzucał na siebie przypadkowe ciuchy, nie patrząc na to czy wszystko do siebie pasuje. W jego oczach nie było widać żadnego błysku szczęścia. Nic dziwnego. Nikt nie cieszyłby się ze śmierci najlepszego przyjaciela.
            Niebłagalnie zbliżał się wyjazd na praktyki do Niemiec. Naruto miał na nie jechać właśnie z Kibą, lecz teraz miał wątpliwości co to wyjazdu. Uświadomił sobie jednak, że nie warto siedzieć w domu i użalać się nad śmiercią przyjaciela. On sam chciałby żeby Naruto zdobył potrzebne kwalifikacje.
 Każdy z uczestników wpłacił odpowiednią sumę. Każdy z nich dostał również „kieszonkowe” w wysokości magicznych dwóch tysięcy euro. Zdumienie wśród uczniów na widok pieniędzy było nie do opisania. Sasuke rozejrzał się dookoła szukając blondyna. Wiedział, że hotelarze mają jechać razem z kucharzami na praktyki. W końcu wypatrzył rozczochraną blond czuprynę wśród swoich rówieśników. Uśmiech pojawił mu się na twarzy. Uzumaki także rozglądnął się po klasie. Trafił na wzrok Sasuke. Uśmiechnął się lekko i odwrócił w stronę nauczyciela. Uchiha lekko zaskoczony wpatrywał się w plecy starszego chłopaka. Do końca zebrania zdążył tylko usłyszeć datę wyjazdu – dwudziesty października.
                                                                       *
- Jesteś pewny, że chcesz jechać? – zapytała Kushina po raz setny tego ranka.
- Kochanie, dobrze mu to zrobi, będzie zajęty pracą nie będzie myślał o głupotach – szepnął ojciec chłopaka.
- Naruto, synku, uważaj na siebie – szepnęła mu na ucho, tuląc do serca.
- Nic mi nie będzie mamo, to tylko praktyki – mruknął w odpowiedzi.
- Trzymaj się synu – powiedział Mianto i przygarnął go do siebie, zamykając w niedźwiedzim uścisku.
- Dzięki tato – szepnął blondyn. Autokar już podjechał. Wziął swoją walizkę, obejrzał się jeszcze raz na rodziców, skinął głową i poszedł w jego stronę. Włożył walizkę do bagażnika i wszedł do środka. Usiadł w połowie pojazdu pod oknem po prawej stronie. Gdy autokar ruszył, pomachał rodzicom i zamknął się w swoim świecie, dopóki ktoś mu nie przerwał.
            Sasuke wsiadł ostatni. Ledwo zmieścił swój bagaż. Wsiadł i szukał wolnego miejsca. Przeszedł przez połowę autokaru, aż znalazł puste siedzenie. Spojrzał na blondyna siedzącego pod oknem, aż serce zaczęło bić mu szybciej. Nawet nie marzył o tym by siedzieć obok niego.
- Przepraszam, można? – zapytał na pozór pewnie, choć słychać było lekkie zdenerwowanie w jego głosie. Naruto spojrzał na niego nie przytomnym wzrokiem i skinął głową.
- Jasne – szepnął wracając do swoich przemyśleń. Uchiha usiadł obok i położył zaciśnięte pięści na kolanach. Wiedział, że to jedyna okazja, by wspomnieć chociaż swoje nazwisko. Nie umiał się jednak zdobyć na odwagę. Naruto zauważył jego zdenerwowanie. Uniósł brew i spojrzał na niego. Widział Sasuke z profilu – bardzo przystojnego profilu – przyglądnął mu się i postanowił dowiedzieć się czym chłopak się denerwuje. Znał go z widzenia, za każdym razem czuł na sobie jego wzrok. Sam patrzył w jego stronę i się uśmiechał, gdy przechodził obok niego.
- Czym się tak denerwujesz? – zagadnął przyglądając się jego reakcji. Sasuke drgnął jak oparzony i spojrzał w jego stronę. Miał ciemne oczy, wręcz czarne. Był strasznie przystojny. To pierwszy raz, kiedy Uzumaki mógł się chłopakowi przyjrzeć bliżej.
- Ja…? Ja niczym, niczym – odpowiedział nerwowo. – Ekscytuję się praktykami – mruknął i rozluźnił pięści. „ Aha, kłamczuch”- ta myśl przemknęła przez głowę Naruto. Uniósł kąciki ust i wyciągnął w jego stronę rękę.
- Uzumaki Naruto.
- Wiem –odparł Sasuke ściskając dłoń Naruto. Była taka delikatna. Dopiero po chwili dotarło do niego co palnął. Naruto rozbawiony wciąż się w niego wpatrywał.
- Znaczy…! Uchiha Sasuke! – powiedział trochę za głośno. Uzumaki nadal rozbawiony mruknął:
- Nie jestem głuchy Sasuke, a ręki ze stali też nie mam to trochę boli.
- Przepraszam – odparł Uchiha puszczając rękę Naruto. Rzeczywiście trochę przesadził z siłą. Uzumaki z uśmiechem rozmasował obolała dłoń.
- Na jakim profilu jesteś?
- Technik żywienia i organizacji usług gastronomicznych, a Ty?
- Technik hotelarz – szepnął uśmiechając się. Dla Sasuke to prawdziwie cudowny widok. Od miesiąca nie widział radości na twarzy blondyna.
Pogadali jeszcze chwilę, aż rozmowa ucichła. Co jakiś czas zaczynali rozmawiać o różnych rzeczach, po chwili milkli. Sasuke nadal był poekscytowany faktem, że siedzi obok Naruto, ba! Rozmawia z nim! Po kilku godzinach autokar zatrzymał się na stacji i wszyscy mogli skorzystać z ubikacji. Kiedy już każdy skroplił uczucia, pojazd ruszył w dalszą drogę. Takich przerw było nie dużo, byle jak najszybciej dojechać na miejsce. Powoli się ściemniało. Koło północy mieli dojechać do granicy. Zbliżała się dziesiąta. Autokar skręcił w prawo, a śpiący Naruto oparł głowę o ramię Sasuke. Oddychał spokojnie i równomiernie. Uchiha przełknął ślinę, lecz po chwili się rozluźnił. Jego samego zmorzył sen i oparł głowę o zagłówek siedzenia. Tak spali do świtu.
                                                                       *
            Sasuke obudził się pierwszy. Było koło godziny ósmej. Dopiero po chwili zorientował się, że Naruto objął go w pasie. Widocznie było mu tak wygodniej, a Sasuke to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, położył dłoń na jego mniejszej ręce i przymknął jeszcze na chwilę oczy.
- Budzimy się dzieciaki! Jesteśmy na miejscu! No! Już! Godzina dziesiąta! Wstawać! – krzyczał Kakashi - ich nauczyciel. Sasuke przebudził się ponownie i przeciągnął lekko. Kręgi strzeliły cicho w jego kręgosłupie. Naruto zrobił to samo i zabrał rękę z umięśnionego brzucha Uchihy. Brunet uśmiechnął się i wstał. Wziął swoją bluzę i wyszedł z autokaru czekając na blondyna. On jednak wychodząc z pojazdu tylko uśmiechnął się do niego i poszedł w stronę swoich kolegów. Sasuke czuł się lekko zawiedziony, jednak nie marudził. Dziękował Bogu za możliwość pogadania z blondynem. Wziął swoją walizkę z bagażnika i ustawił się, wraz ze swoja klasą w dwuszeregu, na parkingu.
- Dobra Skubańce. Pracujecie od godziny szóstej do godziny dwudziestej drugiej i żadnego chlania w weekend – uśmiechnął się do jednego z uczniów i kontynuował: - Po drugie jesteście wymieszani klasami. Kucharze z hotelarzami. Musicie nauczyć się poznawać drugich. Lista – tu wskazał na kartkę trzymaną w ręce – z numerami pokojów i nazwiskami poszczególnych osób będzie dostępna w recepcji, ale to dopiero jak do recepcji dotrzecie – Znów się uśmiechnął. Jednak nie był to miły uśmiech. Już wcześniej uczniowie zauważyli, że z parkingu nigdzie nie widać żadnego hotelu. Tu coś nie grało i Uchiha o tym wiedział.
- Jak mamy dotrzeć do naszego hotelu? – zapytał jeden z hotelarzy. Wysoki chłopak ze spiętymi włosami.
- Dobrze, że pytasz Shikamaru – znów ten uśmieszek. – Za chwile dostaniecie namiary na hotel i musicie dogadać się z miejscowymi. – W tym czasie Asuma rozdał wszystkim karteczki z nazwami hotelów i ulicami. -  Jeśli wam się to nie uda to, cóż, trudno się mówi – rzucił i wszedł na pierwszy stopień schodów autokaru. – Życzę powodzenia! Macie czas do południa! – zatrzasnął drzwi i odjechał z piskiem opon. Asuma ledwo zdążył wskoczyć do środka. Wszyscy gapili się na odjeżdżający autokar z rozdziawionymi ustami.
- No to po nas – rzucił ktoś z prawej.
- Zna ktoś niemiecki?! – wydarł się inny z lewej. I tak co chwile padały pytania, na które nikt nie odpowiadał. Nagle Sasuke poczuł na ramieniu dotyk. Odwrócił się i zobaczył Naruto.
- Jaki masz adres? – zapytał. Sasuke tylko podał mu kartkę. Naruto porównał swoje wskazówki ze wskazówkami Sauske  i stwierdził, że mieli pracować i mieszkać w tym samym hotelu. – To znaczy, że ten sam – mruknął. – To co? Nie ma co tracić czasu – rzucił poszedł w wybraną przez siebie stronę.
- Em…Naruto? Gdzie idziesz? – zagadnął zdezorientowany Sasuke.
- Do hotelu rzecz jasna – odparł blondyn przystając.
- Wiesz w ogóle, w którą stronę iść?
Naruto odłożył walizkę na ziemię i zamyślił się po czym inteligentnie stwierdził:
- Nie. A Ty?
- Ręce opadają – westchnął brunet zasłaniając uśmiech dłonią. Rozejrzał się dookoła. Wszyscy w końcu pozbijali się w pary i zastanawiali się od czego zacząć. W końcu dostrzegł restaurację po drugiej stronie ulicy. To do niej należał wielki parking, na którym zostali porzuceni na pastwę losu.
- Chodź młotku – krzyknął w stronę blondyna i nie patrząc na niego ruszył w stronę restauracji.
- Tylko nie młotku smarkaczu! Jestem starszy! – odpowiedział urażony Uzumaki i ruszył za brunetem.
- O niecały rok – mruknął do siebie Sauske i szedł dalej nie czekając na Naruto.
                                                                       *
- Widzisz? Nic trudnego – powiedział z uśmiechem Sasuke siadając przy stoliku naprzeciw Naruto. Przed kilkoma minutami rozmawiał z barmanem. Dowiedział się jak dojść do hotelu, a przy okazji zamówił dla nich kawę.
- Widzę, widzę – mruknął blondyn. – To jak się dostać do tego przeklętego hotelu?
- Musimy iść tą drogą do końca i skręcić w prawo – wskazał jezdnię za szybą. – Jak miniemy stację i skręcimy w boczną uliczkę będziemy na miejscu – wytłumaczył brunet i upił łyk kawy dopiero co przyniesionej przez kelnera. Odstawił kubek i spojrzał za szybę. Po drugiej stronie był parking, na którym wysiedli otoczony sosnami. Przyjemny widok. Słońce było już dość wysoko, w końcu zbliżało się południe. Niebo było prawie bezchmurne. Tylko kilka obłoczków zabłądziło to tu, to tam. Ptaki wzbijały się w powietrze za każdym razem, gdy przejeżdżał samochód i lądowały po chwili na gałęziach drzew.
- Skąd znasz niemiecki? – zagadnął w pewnej chwili Naruto.
- Zawsze mnie interesował. Odkąd pamiętam męczyłem rodziców, żeby zapisali mnie na kurs nauki tego języka. Lubię jego brzmienie – odpowiedział wpatrując się w pusty już kubek po kawie.
- Od dawna mieszkasz w Polsce?
- Od urodzenia. Rodzice się tu przeprowadzili zaraz po wielkiej emigracji do europy. Ojciec miał tu część rodziny, więc znaleźliśmy jakiś ciepły kąt. A Ty?
- Powiedzmy, że miałem podobną sytuację – mruknął blondyn w odpowiedzi. Dopił kawę i wstał. – To może się ruszymy? Nie wiadomo jak długo będziemy iść – powiedział ubierając grubą bluzę. Sasuke zostawił należne pieniądze na stole, zabrał walizkę i wyszedł za blondynem z restauracji.
            Szli już dobrą godzinę. Minęli wiele różnych restauracji, sklepów i nawet komisariat policji. Rozmawiali w tym czasie o swoim życiu, co planują w przyszłości. Jednak Naruto dużo o swojej przyszłości nie powiedział. Nie miał za dużo planów. Wiedział tylko, ze chce znaleźć dobra pracę zaraz po skończeniu szkoły i mieć z kim dzielić życie. Do samej stacji, przy której mieli skręcić, żaden z nich nic nie powiedział. Dopiero Sasuke się odezwał gdy ją minęli.
- Już niedaleko – mruknął próbując rozweselić tą wiadomością blondyna.
- Już mi nogi wchodzą wiadomo gdzie – odparł tamten. Sasuke tylko uśmiechnął się lekko i szli dalej. Przed hotelem przystanęli na chwilę. Był ogromny. Naruto naliczył szesnaście pięter. Uwagę Uchihy przykuła ilość okien kuchennych. Było ich naprawdę dużo.
- Nieźle – szepnął Sasuke i ruszył do wejścia. Naruto w milczeniu postąpił za nim.
Weszli do środka. Ciepło buchnęło im w twarz. Hall był wielki. Recepcja też do najmniejszych nie należała. Podeszli do recepcjonistki. Oczywiście to Uchiha z nią rozmawiał. Podała mu listę i uśmiechnęła się zalotnie. Blondyn zauważył to i zmarszczył brwi. Wiedział o Sasuke wiele rzeczy. Mijał go na korytarzu i już dawno wpadł mu w oko. Wiedział, że nie ma szans, ale jak to powiedział zmarły Kiba „ pomarzyć zawsze można”. I sobie marzył. Jednak nie wpadł na to by śledzić go w Internecie. Zdziwił się, gdy zobaczył Uchihe siadającego w autokarze obok niego. Postanowił jednak zostawić to dla siebie.
- Pokój numer 17 – głos Sasuke wyrwał go z zamyślenia. Spojrzał na niego i na dziewczynę stojącą za jego plecami na recepcji. Dalej się głupio uśmiechała.
- To idziemy – mruknął  i poszedł przed siebie.
- Naruto?
- Co? – przystanął i spojrzał na Sasuke.
- Nie w tą stronę – powiedział z rozbawieniem brunet, wskazując kciukiem schody za swoimi plecami.
- I z czego się cieszysz? – burknął Uzumaki przechodząc obok Uchihy. Ten tylko wzniósł oczy ku niebu i poszedł za blondynem.
            Pokój był wyśmienity. Dwa łóżka równo posłane i nakryte białymi kocami stały pod ścianą po lewej stronie. Okno naprzeciwko wejścia było duże i wpuszczało do środka dużo światła. Widać z niego było mieniący się zachód słońca. Odłożyli walizki, postanowili rozpakować się dopiero następnego dnia. Teraz oboje byli zmęczeni. Dostali harmonogram pracy, który przestudiowali zaraz po tym jak każdy się wykapał.
- Czyli jutro na szóstą – mruknął Naruto.
- Niestety – odparł Sasuke. Porozmawiali jeszcze chwilę leżąc w łóżkach. Po kilku minutowej ciszy oboje zasnęli.
                                                                       *
Dwa tygodnie później.
            Naruto siedział sam w ciemnym pokoju. Było już po jedenastej. Po kąpieli usiadł na łóżku Sasuke, podkurczając kolana. Objął je rękami i wpatrywał się w okno. Sasuke przyszedł chwilę później. Spojrzał na milczącego chłopaka i na jego zawalone rzeczami łóżko. Od początku nie umiał mu wpoić porządku. Wieczorem tylko zrzucał je na podłogę, a rano magicznym sposobem znów były na nim rozrzucone. Brunet nie odezwał się słowem. Poszedł do łazienki i wziął porządną kąpiel. Dzisiaj na kuchni miał co robić. Jeszcze to wieczne stanie w gorącym pomieszczeniu. Kitel miał cały umazany mąką, sosem i karmelem. Włożył go do miski z proszkiem.
- Powinno zejść jak wypiorę – powiedział do siebie. Naruto nadal wpatrywał się w okno. Był nieobecny duchem. To był wyjątkowy dzień. Sasuke w samych bokserkach jak co wieczór, usiadł obok blondyna.
- Co się stało?
- Nic… - odparł Naruto.
- Przecież widzę…- szepnął i objął go ramieniem. Naruto westchnął i spojrzał na swoje kolana.
- Bo widzisz…dziś mija miesiąc jak Kiba nie żyje – mruknął i zamknął oczy powstrzymując łzy. Sasuke tylko przysunął go do siebie.
- Będzie dobrze… - mruknął. – Mogę zapytać jak to się stało? – szepnął tuląc go do swojego torsu. Naruto zastanowił się przez chwilę i opowiedział mu jak do tego doszło.
- Przyszedł do mnie dzień wcześniej. Mówił, że wyczaił niezłą imprezę w klubie niedaleko. Nie chciałem iść. Nie lubię chodzić do klubów. Nie kręci mnie to, ale się zgodziłem po jakiejś chwili. Nie mogłem znieść jego jęczenia – zaśmiał się. – I poszliśmy. Kiba…on trochę za bardzo poszalał – głos mu się załamywał. – Mówiłem mu żeby nie pił tyle. Ale on mnie nie słuchał. W końcu usłyszałem jego krzyk. Był wtedy na parkiecie. Przyciskał rękę do serca. Krzyczałem żeby dzwonili po karetkę! Dopiero wtedy muzyka ucichała – łzy pociekły po policzkach blondyna. Ramionami wstrząsnął szloch. Sasuke objął go mocniej. Naruto wtulił twarz w klatkę Sasuke. – Umarł mi na rękach! Widziałem jak umiera i nic nie mogłem zrobić! To moja wina! Mogłem się na to nie godzić! Mogłem tam nie iść! Mogłem…
- Nie mów tak! – przerwał mu brunet. Nie mógł słuchać jak Uzumaki obwinia się za śmierć przyjaciela. – On i tak poszedł by tam bez względu na to czy poszedłbyś z nim czy nie – powiedział już łagodniejszym tonem. Masował jego plecy próbując go uspokoić. Nawet brzuch Sasuke był mokry od łez blondyna.
- To nie jest twoja wina, Naruto. To nie twoja wina – powtarzał kołysząc się na boki. Po jakimś czasie Naruto się uspokoił. Oddychał równomiernie i spokojniej niż przy płaczu. Łzy wyschły na jego policzkach.
- Zasnął – stwierdził brunet uśmiechając się lekko. Odkrył kawałek materaca spod kołdry i położył blondyna na swoim łóżku.
- Tam spał nie będę – rzucił w stronę zabałaganionego łóżka śpiącego blondyna. Pokręcił głową, wstał i położył się obok Naruto. Nakrył ich obu i już miał się odwrocić plecami do Uzumakiego, kiedy ten wyszeptał.
- Przytul mnie, proszę.
Sasuke zdziwiony spojrzał na plecy blondyna. Nieśmiało przełożył rękę przez jego ciało. Naruto wtulił się w ciało zaskoczonego Sasuke. To było takie miłe uczucie. Czuć ciepło ciała chłopaka, którym interesował się od tak dawna. Przytulił go mocniej i zamknął oczy. Nie mógł zasnąć przez dłuższy czas. Bawił się przydługawymi włosami blondyna, głaskał po głowie, ramionach. W końcu blondyn odwrócił się w jego stronę i wtulił twarz w umięśnione ciało Sasuke aż w końcu brunet zasnął.
            Po kilku dniach Naruto odzyskał swój normalny humor. Nawet zaczął się częściej uśmiechać. Do końca praktyk nie myślał już o śmierci Kiby. Przynajmniej tak wydawało się Sasuke. Albo dobrze udawał, albo nie miał już na to sił. Praca naprawdę wyczerpywała. Na szczęście mieli wolne weekendy. Uzumaki miał problemy z językiem, ale zawsze któryś z kolegów mu pomagał. Najczęściej mówił po angielsku. Sasuke siedział całymi dniami na kuchni. Ciężko harował. Praktycznie cały dzień był na nogach. Jedynie w przerwie obiadowej mógł usiąść na piętnaście minut. Całe szczęście, że w weekendy mogli odpocząć.
            W końcu nadszedł dzień, w którym Kakashi wraz z dwoma innymi nauczycielami jeździł po hotelach i zbierał swoich uczniów do autokaru. Ostatni byli Sasuke z Naruto. Chłopcy stali już od ósmej przed hotelem z walizkami. Obaj byli zadowoleni z możliwości pracy w tutejszym hotelu. Wiele się nauczyli. Przede wszystkim tego, że praca na recepcji czy w kuchni wcale nie jest łatwa i często daje popalić. Kiedy autokar podjechał, drzwi z hukiem się otwarły a w nich czekał już ich ulubiony nauczyciel – Kakashi.
- Siemanko! – krzyknął w ich stronę. – Jak wam się podobało?
- Jakoś poszło – mruknął Sasuke. Naruto uśmiechnął się na wspomnienie nocy spędzonej w jednym łóżku z Sasuke. Nie wiedział czemu, ale strasznie mu się to podobało. Chciał to powtórzyć. Boje zbliżyli się do siebie w ciągu tego miesiąca. Sasuke był szczęśliwy z tego powodu. W końcu rozmawiał z chłopakiem, w którym się kochał już od jakiegoś czasu. Bał się teraz, że ten kontakt zmaleje. Po pierwsze przez następne kilka tygodni będą chodzili do szkoły, po drugie nie ma jego numeru telefonu, a po trzecie Naruto nie wie, że Uchiha się w nim kocha. Za to brunet nie wie, że Uzumaki czuje to samo. Tylko jeszcze na to nie wpadł.
- Poradzili sobie wspaniale – odezwał się głos za ich plecami. Oboje obrócili się. Stał za nimi właściciel hotelu. – Dziękuję, że dałeś mi takich wspaniałych pracowników – uśmiechnął się do Kakashiego. – A to dla was chłopaki – podał im certyfikaty ukończenia praktyk zagranicznych. Oboje wpatrywali się w nie ze świecącymi oczami. Byli z siebie dumni.
- Dziękujemy – odezwali się w tym samym czasie. Uścisnęli sobie dłonie i spojrzeli na nauczyciela.
- Macie szczęście, że mam tu kumpli – powiedział Kakashi z uśmiechem. Za przykładem uczniów uścisnął dłoń właściciela hotelu. – No! W drogę hałastro! Mamy kilka kilometrów do przejechania!
                                                                       *
            Zbliżały się święta. Choinka w domu Uzumakich stała już od dwóch dni mimo tego, że wigilia wypadała w środę, za dwa dni. Niestety dla Sasuke mieli wolne. W szkole widywali się jedynie na przerwach. Po powrocie wymienili się numerami i pisali ze sobą praktycznie codziennie. Wiele ich łączyło, ale też wiele dzieliło. Przede wszystkim Sasuke lubił porządek. Naruto słowo „porządek” traktował raczej jak „poukładany bałagan”, lecz żadnemu to nie przeszkadzało. Na razie. Kilka razy Naruto przyszedł do Sasuke. Zdziwił się na wieść, że Sasuke mieszka sam.
- Nasza szkoła jest najlepsza w regionie. Rodzice nie mogli się tu przenieść, więc wynajęli mi mieszkanie. Wysyłają mi pieniądze, a ja wszystko opłacam – wyjaśnił.
- A jedziesz do nich na święta?
- Nie mam ochoty. Nie dogaduję się z rodziną od strony ojca. Zadzwonię i złożę im życzenia wystarczy – powiedział odkładając kubek kawy na kuchenny stół. Naruto nie umiał zrozumieć zachowania Sasuke. Przecież są święta. Każdy powinien się pogodzić i spędzić święta z rodziną. Nie odezwał się jednak. W pewnym stopniu cieszył się, że brunet nigdzie nie wyjedzie. Ale z drugiej strony nikt na święta nie powinien zostać sam.
- Może…chciałbyś przyjść do mnie na wigilię? – rzucił rozglądając się na około.
- Do ciebie? – zdziwiła go propozycja Naruto, a zarazem ucieszył się jak małe dziecko. Nie miał ochoty spędzać świąt sam, ale znosić towarzystwa kuzynów ojca też nie chciał. – Co na to Twoi rodzice? – zapytał upijając następny łyk kawy. Naruto z radością spojrzał w jego ciemne oczy.
- Zgodzą się! Na pewno! Zobaczysz! – powiedział z radością.
            I w ten sposób, w środowy wieczór Sasuke znalazł się w domu państwa Uzumakich. Stół był starannie nakryty. Z kuchni wypływały smakowite zapachy. Cały dom pachniał świętami. Na nieskazitelnie białym obrusie stało pięć talerzy; cztery dla rodziny i Sasuke i dodatkowy dla niezapowiedzianego gościa. Sasuke usiadł przy stole w salonie. W kącie stała ogromna choinka ozdobiona tonami bombek i różnych ozdóbek. Po nią stały prezenty. Sasuke wcześniej kupił prezent dla Naruto, który już wcisnął pod choinkę. Oczywiście dla rodziców Uzumakiego też kupił jakieś drobnostki.
            Zapadł zmrok. Cała czwórka zebrała się przy stole. Jak zwykle przed każdą kolacją wigilijną pomodlili się, posłuchali kawałka pisma świętego i podzielili się opłatkiem. Sasuke z Naruto najdłużej składali sobie życzenia co jakiś czas wybuchając śmiechem.
- Sasuke! Pozwól na chwilę do kuchni – zawołał Minato, ojciec Naruto.
- Tato, proszę cię – jęknął załamany Uzumaki.
- Cicho synu, muszę z nim porozmawiać!
Sasuke wstał i poszedł do kuchni. Naruto serce waliło w piersi. Rozmawiał z rodzicami na temat Sasuke wiele razy. Wiedzieli, że ich syn jest gejem. I z jego opowiadań wywnioskowali, że zakochał się w Sasuke. Młody Uzumaki bał się teraz, że ojciec będzie rozmawiał na ten temat z Sasuke. Cała jego twarz zrobiła się czerwona z nerwów.
W tym czasie Minato wcisnął Sasuke w strój renifera.
- Proszę pana, czy to naprawdę jest konieczne? – ostatni raz próbował wywinąć się od przebrania.
- Oj jest, jest! Zamiast Mikołaja, w tym roku prezenty rozdaje renifer! – zaśmiał się.
- Minato jesteś genialny! – powiedziała z rozbawieniem Kushina. Chyba tylko Sasuke nie podobał się ten pomysł. W końcu stwierdził, że nie ma sensu się opierać. I tak prędzej czy później zbłaźnił by się przed Naruto. Taki pech.
-No to pięknie! My idziemy sobie usiąść, a Ty przyjdziesz rozdać prezenty! – zaśmiał się Minato podając mu worek z podarunkami, które wcześniej pozbierał spod choinki.
            Sasuke stał zrezygnowany w kuchni, czekając aż Minato go zawoła.
- Sasuke! Przyjdź wreszcie!
- Tato powiedz mi co mu gadałeś? – prosił Naruto.
- Spokojnie synek, nie płacz, będzie dobrze!
Sasuke zarzucił worek na plecy i wykopytkował z kuchni w oszałamiającym tempie ślimaka.
- Nie wiem jaki dźwięk wydają renifery, więc powiem krótko: prezenty przyniosłem – mruknął zażenowany. Naruto powstrzymywał się od śmiechu. Sasuke z przebraniu renifera z czerwonym nosem i rogami na głowie to naprawdę niecodzienny widok.
- Pozwól, że zapytam – powiedział – naprawdę dałeś się w to wrobić?
- Nie miałem wyboru – odparł Sasuke. Niestety jego odpowiedź zagłuszył wybuch śmiechu obu panów siedzących przy stole. Kushina podeszła z uśmiechem do nieszczęsnego Sasuke i położyła mu rękę na barku.
- No już nie śmiejcie się z niego! Przecież nikt nie ma przystojniejszego reniferaod nas! – powiedziała i pociągnęła go za sztuczny czerwony nos co wywołało następny wybuch śmiechu u Naruto.
- Ty się nie śmiej tylko bierz swój prezent – mruknął Sasuke podając blondynowi paczuszkę. Potem dał prezent Minato, a na końcu Kushine ze względu na to, że była to największa paczka i leżała na samym dnie worka. Sasuke odłożył worek do kąta i ściągnął rogi wraz ze noskiem. Chciał usiąść, ale Minato go zatrzymał.
- Stój! – krzyknął. Podszedł Naruto i kazał mu wstać. Oboje nie wiedzieli o co mu chodzi. Zaprowadził syna do Sasuke i kazał mu stanąć naprzeciw niego.
- Kushino – mruknął. – Nie przeszkadzajmy im – puścił oczko w stronę Sasuke i wyszli. Sasuke spojrzał na blondyna ze zmarszczonymi brwiami.
- O co chodzi? – zapytał.
- A skąd mam wiedzieć?
- Naruto, no spójrz że do góry! – zawołała jego matka z progu pokoju.
- Kushina! – wrzasnęła Minato, złapał ją w pasie i wyprowadził z salonu.  
- Nie przeszkadzajcie sobie! – krzyknął jeszcze na schodach.
Naruto zgodnie ze wskazówkami matki spojrzał w górę. Sasuke podążył za nim wzrokiem. Oboje przełknęli ślinę. Na suficie dokładnie nad nimi wisiała…jemioła. Sasuke spojrzał w oczy Naruto. Wiedział tylko tyle, że kocha go, jego ojciec całą tą sytuację stworzył, więc musiał z nim rozmawiać na ten temat. Czy Naruto też cos do niego czuje? Czy nie wygłupi się całując go? Nie zrazi blondyna do siebie?
Naruto spuścił wzrok z jemioły na oczy Sasuke. Widzial, że bije się z własnymi myślami. Ojciec nie mógł zrobić nic gorszego niż postawić ich pod jemiołą. Oczywiście, że czuje coś do Sasuke! Ale skąd pewność, że on także poczuje coś do niego? Do zwykłego Uzumakiego?
- Przepraszam Cie za nich – szepnął i już miał się dosunąć, kiedy Sasuke złapał go za rękę. Raz kozie śmierć!, pomyślał, przełknął ślinę i zamknął niższego chłopaka w ramionach. Naruto zdezorientowany położył ręce na jego klatce.
- Przepraszam – szepnął brunet.- nie mogę dłużej tego trzymać w sobie. Kocham Cię Naruto – powiedział i wpił się w usta blondyna. Przez ich ciała przeszła fala przyjemności. Sasuke całował jego usta delikatnie, a zarazem łapczywie. Bal się, że w każdej chwili Naruto może go odtrącić, ale tak się nie stało. Naruto objął jego kark. Musiał stanął na palcach, żeby Sasuke nie musiał się tak bardzo schylać.
- Tak! – szepnęła do siebie Kushina ocierając łzę szczęścia.
- Kushino chyba ci coś mówiłem – szepnął Minato.
- Zamknij się i patrz – odparła trzymając męża za rękę.


W ten sposób dwie połowy duszy odnalazły się i połączyły na nowo. Wszystko za sprawą świąt i pomysłu ojca Naruto. Na te święta życzę Wam wszystkiego co najlepsze, abyście spędzili je ze swoją całą rodziną! Wesołych Świąt!

czwartek, 11 grudnia 2014

siemaneczko :D

Mam takie pytanko, mam zamiar napisać coś na święta, takiego małego one-shocika...pytanie tylko czy ma być radosny czy krwawy i wyciskający łzy hm..? na podstawie Waszych komentarzy zadecyduję :D Od Was zależy co napiszę <3 Miłego wieczorku <3