poniedziałek, 23 grudnia 2013

Świąteczny one-shocik (NaruSasu)

MOI DRODZY! ^^ Święta, czujecie to?! Hah! Cały rok czekania na jeden dzień, w którym nawpie..hehe najem się do syta, a nawet jeszcze bardziej ^^'' z okazji świąt wyskrobałam coś...takiego .. taaaaaaaaaak.. No cóż Robaczki! Życzę Wam wszystkiego najlepszego! Spokojnych, wesołych świąt i żarełka jak lodu! (Tak, kocham jeść ^^) No i oczywiście pijanego Sylwka! Wszystkiego dobrego w nowym roku 2014!
~kooooooniec~
- Naruto! – wrzasnął, a ja jak oparzony wybiegłem z pokoju. Sasuke stał na stołku i próbował założyć czubek na choinkę. – No nie gap się tylko mi pomóż!
- Eh…spokojnie Draniu już idę, idę… - westchnąłem uśmiechnąłem się i bez problemu założyłem ozdobę na drzewko. Sasuke nadal stał na krześle i zakładał resztę ozdóbek. Za każdym razem gdy podnosił ręce miałem piękny widok na jego ciało. No i nie tylko ciało.
- Młocie! – krzyknął oburzony z rumieńcami na twarzy po tym jak klepnąłem go w jego piękny, zgrabny tyłeczek. Mówiłem już jaki jest słodki? Nie? No to mówię.
- Czo mój mały, słodki Aniołek chce? – zapytałem przesłodzonym głosem. Wiedziałem, że zadziała i brunet się wkurzy. Och! Jak ja go kocham!
- Chodź tu ty…! – wydarł się i zeskoczył z krzesła. Zacząłem się śmiać i uciekałem przed nim. Gonił mnie po całym domu. W końcu gdzieś zniknął. Zaciekawiony wróciłem się do kuchni. Niestety tam go nie było. W łazience i w naszym pokoju też nie. Było tylko jedno miejsce gdzie mógł być, ale to chyba oczywiste prawda? Wróciłem do salonu, gdzie stała choinka. Nigdzie go nie widziałem.
- Sasuke?! – zawołałem, ale się nie odezwał. – Sasu nie rób sobie jaj! – krzyknąłem patrząc na drzewko. Nagle poczułem ciężar na plecach.
- Mam cię Młocie! – wrzasnął mi do ucha i powalił na ziemię. Obróciłem się na plecy i spojrzałem na niego. Ta jego uśmiechnięta micha. Zawsze mnie rozczula.
- No masz mnie, Sasu – mruknąłem niskim głosem. A co?! Zabawię się z nim trochę. Wiem, że lubi, gdy tak do niego mówię. Od razu się zmieszał, Aniołek. Delikatnie się poruszył i przytrzymał moje ręce.
- Co masz zamiar zrobić Draniu? – spojrzałem mu w oczy i uśmiechnąłem się. Uwielbiam go.
- Nic takiego Młotku… - szepnął i cmoknął mnie w usta. Ta pozycja nie przemawiała do mnie za bardzo, więc przekręciłem nas tak żebym miał swojego ukochanego pod sobą. Nie było to trudne. Jestem wyższy, starszy i silniejszy od niego.
- No i co teraz? – mruknąłem i polizałem go po szyi. Poczułem jego dłonie na swoim karku. To mój czuły punkt i on go bezwstydnie wykorzystuje.
- Naruto, puść mnie – wyszeptał, ale jakoś tak bez przekonania. Uwielbiam jak to robi.
- Trzeba było mnie tak nie powalać na ziemie – mruknąłem i przyssałem się do jego skóry robiąc malinkę. Sapną i odchylił głowę. Wiem, że to lubi. Nawet bardzo to lubi. Włożyłem rękę pod jego koszulkę delikatnie przesunąłem mojego ciele aż do wrażliwych sutków. Westchnął i zacisnął palce na moim karku. Za to, że mnie tak w konia przyładował będzie cierpiał. I to bardzo, już ja się o to postaram. Czułem, że jest podniecony. Sam nie byłem obojętny na jego ruchy i jęki. Tym zawsze doprowadza mnie do szału. Otarłem się o niego dając mu taką samą przyjemność jaką i ja odczułem.
- Sasuke…- szepnąłem i podgryzłem płatek jego ucha. Sapnął, a ja przechwyciłem to sapnięcie wpijając się w jego usta.
- Ktoś tu ma mały problem, co? – mruknąłem i położyłem rękę w miejscu wypuklenia jego spodni.
- Mh… Naruto… - jęknął. Jednym ruchem ściągnąłem z niego koszulkę i zacząłem obsypywać pocałunkami jego tors. Wił się, jęczał i ocierał się o mnie. Powolutku zbliżałem się do strategicznego miejsca. Gdy całowałem jego mleczną, nieskazitelną skórę tuż przy pasku spodni nie wytrzymał i wręcz wyjęczał:
- Ściągnij je już…
Z przyjemnością patrzyłem na jego rozpaloną twarz odpinając pasek. Odpiąłem guzik i rozpiąłem rozporek. Ściągnąłem z niego spodnie z lekkim ociąganiem. Muszę go trochę podrażnić. W końcu to zemsta za to zaskoczenie z przed…10 minut?
- Pospiesz się Młocie – mruknął zniecierpliwiony. Aw…taki słodki!
- Spokojnie Kotku – mruknąłem  i polizałem go przez materiał bokserek. Jęknął i wygiął się w lekki łuk. Bardzo spodobała mi się ta reakcja, więc powtórzyłem to. Widząc to lekkie zdenerwowanie na twarzy Sasuke postanowiłem pójść mu troszkę na rękę i ściągnąłem także jego bokserki i odrzuciłem je gdzieś na bok. Kami-sama…jaki on jest piękny…nagi, zarumieniony i napalony. Niestety nie mogę się zapomnieć. Kara musi być!
- Czekaj… - mruknął i podniósł się ściągając ze mnie koszulkę. – Tak jest o wiele lepiej – szepnął zarumieniony i delikatnie pocałował moje usta. Czy on nie jest uroczy?! Położyłem go z powrotem  i całując zawzięcie mojego Aniołka wziąłem go w dłoń. Sapnął mi w usta i przyciągnął do siebie. Zacząłem poruszać ręką. Zszedłem z pocałunkami na jego szyję i przyspieszyłem ruchy ręki. Ciągle zmieniałem tępo to przyspieszałem to zwalniałem. Znowu obcałowałem całe jego ciało i doszedłem do stojącej na baczność męskości.
- Naru… proszę… weź go… Naru… - jęczał. I jak tu nie posłuchać takich błagań? Polizałem jego główkę i pochwali cały zniknął w moich ustach. Sasuke wił się pode mną z rozkoszy. Wsłuchiwałem się w jego błagania i jęki. Zassałem się na czubku i nawilżonymi wcześniej palcami masowałem jego wejście.
- Naruto… włóż.. włóż je!
- Mrr – mruknąłem jak zawsze i zatopiłem w nim jeden palec. Sapnął i zacisnął palce na moich włosach. Lekko zabolało ale nie zwracałem na to uwagi. Zacząłem ruszać nim delikatnie nadal robiąc dobrze mojemu Draniowi. Zacząłem szybciej poruszać głową. Jęczał coraz głośniej. Nawet nie zauważyłem kiedy włożyłem w niego drugi palec. Zassałem się na nim jak dotychczas najmocniej i widziałem, że jest naprawdę blisko więc przestałem.
- Młocie!
- Kara za to, że mnie zaskoczyłeś! – powiedziałem złapałem koszulkę i widząc mordercze spojrzenie Sasuke, zaśmiałem się i szybko wstałem. Musiałem uciekać do łazienki, bo mnie gonił. Jakim cudem jeszcze stał na nogach po czymś TAKIM to nie wiem, ale ja już ledwo wytrzymywałem.
- Naruto! Otwieraj te cholerne drzwi! – dobijał się. Nie zwracałem na to uwagi zajmując się swoim nie małym problemem, który sam sobie zgotowałem. Szkoda tylko, że znowu zapomniałem zamknąć drzwi i Sasuke zdołał się dostać do środka.
- Ty! Młocie jak mogłeś…! – krzyknął ale widząc to co robię od razu się zarumienił i stanął jak wryty. – Na-naruto?
- Heh… wybacz – zaśmiałem się i spojrzałem na niego. Stał i patrzył akurat na mojego…przyjaciela, że tak go nazwę.
- To mnie zostawiasz takiego…napalonego, a sam się zabawiasz w kiblu?! – krzyknął i przyłożył mi w tył głowy. Zabolało, ale i tak się śmiałem. Niestety kara mi nie wyszła, bo usiadł na mnie okrakiem i zaczął mnie całować nabijając się na moją męskość, a później było już tylko lepiej.

I tak ubieranie choinki skończyło się najlepszym seksem w kiblu w moim życiu! I te ruchy Sasuke. Nie myślałem, że stać go na TAKIE wyczyny. Kocham go całym sercem. Nasze pierwsze wspólne święta będę pamiętał już do końca życia!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ps. Soróweczka za błędy ;-; też Was kocham xD

czwartek, 12 grudnia 2013

Niebiańska misja 4

Wybaczcie, że tak długo kazałam Wam czekać ;----; na całe szczęście (i w KOŃCU!) udało mi się zakończyć następną część NB.. uff.. ostrzegam, że może być trochę błędów (jak zwykle.. analfabetyzm wtórny się kłania ;---;) Ale! Jest w końcu notka i z tego przynajmniej ja się cieszę xD
Zapraszam na 4 część Niebiańskiej misji!
~ kuuuniec<3 ~

 
Po kilku pięknych tygodniach wrzeszczenia na siebie, kłócenia się, rzucania talerzami i chwilach przyjaznej ciszy, między Sasuke a Naruto nic się nie zmieniło. No, przynajmniej oni tak uważali. Dla Naruto zbliżały się jedne z najlepszych dni w miesiącu – zawody. Przygotowywał się do nich razem ze swoim nauczycielem – Maito Gai’em (nie mylić z gejem :D – dop.aut.) Niestety w ostatnich dniach, w treningu przeszkadzał mu pewien brunet, który miał mu pomagać, a nie uprzykrzać życie! Za każdym razem wycinał mu jakiś numer. Raz podłożył mu nogę – standardowy numer. Za drugim razem siedział na drzewie, którego gałęzie rozpościerały się nad bieżnią. Dobrze myślicie – specjalnie, drań ją złamał przez co spadła na biednego, i tak już poobijanego Naruto. Blondyn miał już powoli tego dość, a Sasuke świetnie się bawił wkurzając swojego podopiecznego. Mimo tego „dokuczania” zbliżyli się do siebie. Sasu mógł śmiało stwierdzić, że polubił Młotka, a to naprawdę duży wyczyn.
- Dlaczego zawsze mi przeszkadzasz? Nie powinieneś mi czasem pomagać czy coś? – zagadnął pewnego dnia Naruto. Akurat wracał razem ze swoim aniołem do domu po wyczerpującym treningu. Było już ciemno, a ulice oświetlały jedynie światła lamp ulicznych.
- Powinienem.
- To dlaczego tego nie robisz?! – pieklił się blondyn. Zastanawiało go to od dłuższego czasu. Skoro Sasuke jest aniołem, to dlaczego mu nie pomaga tylko pogrąża go bardziej i wystawia na pośmiewisko jak pewnego dnia w restauracji?
- Lubię patrzeć jak się denerwujesz. Jesteś w tedy taki słodki – powiedział mechanicznie z uśmiechem na twarzy. Po chwili dotarło do niego co powiedział. Spojrzał na blondyna, który z rozdziawioną buzią patrzył się zagubionego Sasuke. Przełknął ślinę i podrapał się po karku mierzwiąc swoje czarne włosy. – To znaczy… - wystękał. Tego jeszcze nie było. Naruto odchrząknął krótko i z rumieńcami na twarzy ponowił wędrówkę do domu.
- Nie ważne – szepnął szybko i przyspieszył kroku. Przez resztę drogi nie odzywali się do siebie. Naruto cały czas myślał nad tym co usłyszał. Dlaczego to usłyszał? I dlaczego z ust Uchihy?! I najważniejsze pytanie dnia – dlaczego  jego ciało przeszyła fala gorąca?! Przecież takie „coś” przeżywa się, gdy jest się w kimś…zakochanym - pomyślał.
- Nie to nie możliwe! – wydarł się rzucając torbę z rzeczami z treningu na podłogę.
- O co ci chodzi Młocie?
No tak. Naruto zapomniał, że Uchiha przecież cały czas za nim podąża. Zmierzwił włosy i jakby nigdy nic odwrócił się w stronę Sasuke. Niestety, lub „stety”, zrobił to zbyt energicznie przez co stracił równowagę i wpadł prosto w ramiona Sasuke. No i zgryźliwa odzywka poszła się…tak… Naruto zaczerwieniony jak burak stał opleciony przez ramiona anioła. Sasuke zaskoczony tulił go do siebie. Jeszcze bardziej zaskakującą była myśl Uchihy, że podoba mu się ta sytuacja. Nie tylko jemu się podobała. Po chwili Naruto się opamiętał i delikatnie odsunął się od niego, ale daleko nie odszedł. Nie miał odwagi spojrzeć Sasuke w oczy, więc opuścił głowę, a grzywka przysłoniła lekko jego twarz. Uchiha, jak na anioła przystało, zauważył ślady czerwieni na nieskazitelnej buźce blondyna. Miał ochotę jej dotknąć. Podszedł do niego i  wyciągnął rękę w jego stronę, ale zatrzymał ją. Naruto nie myślał o niczym. Nadal czuł ramiona Sasuke oplatające jego ciało. Gdy anioł wyciągnął rękę ten przysunął się i delikatnie wtulił w nią policzek. Obydwaj zaskoczeni stali i wpatrywali się w siebie. Nawet nie zauważyli kiedy przybliżyli się do siebie. Sasuke objął jedną ręką blondyna w pasie i pochylił się lekko, aby dosięgnąć jego ust.
- Siema! – drzwi otworzyły się z trzaskiem, a w nich stanął wysoki, przystojny szatyn – Kiba. Naruto drgnął. Sasuke wiedział, że psiarz go nie widzi.
- Naru? Co ty tak dziwnie przy tej ścianie stoisz? – zapytał nic nie rozumiejący Inuzuka. Anioł odsunął się od blondyna i przeszedł do kuchni. Zarumieniony i zszokowany Uzumaki nie wiedział co ma powiedzieć. Odchrząknął  i poczochrał włosy na karku.
- Nic tak sobie stoję, he he. A ty? Co tu robisz? – co to miało znaczyć?
- Zapomniałeś?! Mieliśmy dziś razem oglądać mecz! Stary ogarnij się! – wykrzyknął Kiba i wpakował mu się do domu zatrzaskując drzwi. Cholera zapomniałem! – warknął do w myślach Uzumaki.
- No jasne, że pamiętam! Tak sobie tylko żarty robie! – wykręcał się i zaciągnął kolegę do swojego pokoju.
- Masz jakieś chipsy, popcorn cokolwiek?
- Em… wiesz Kiba.. nie miałem czasu i…
- Tak, tak. Oczywiście – przerwał mu uśmiechając się i wyciągnął ze swojego plecaka 3 paczki chipsów, popcorn i oczywiście – jak na  faceta przystało – 6 piw. Sasuke się to nie spodobało. Był zdenerwowany. Nie wiadomo skąd pojawia się TEN FACET, przerywa im TĄ CHWILĘ i jeszcze chce mu upić Młota! Tego było za dużo…
- Wyproś go stąd – warknął, nagle pojawiając się za plecami blondyna.
- A!
- Co jest Naru? – zagadnął psiarz unosząc jedną brew i odrzucił w kąt swój czarny, już pusty, plecak.
- A nic – zaśmiał się blondyn. – Tak mnie coś „wystrachało” – rzucił szczerząc się do przyjaciela. – Zaraz wracam. – Odwrócił się i przepychając Uchihe udał się do kuchni. Jak on ma po tym wszytki m z nim teraz rozmawiać? Kiedy sobie o tym przypomina ciarki przechodzą przez całe jego ciało. O co tu chodzi…? – pytał się w myślach.
- Wyproś go stąd  -powtórzył wkurzony anioł. Wiadomo – zazdrosny anioł to bardzo zły anioł.
- Niby dlaczego miałbym to robić Draniu? – spytał szeptem, tak żeby Kiba go nie usłyszał. Nie chciał znowu wyjść na głupka gadającego do siebie.
- Bo ja tak mówię. Wywal go – znowu warknął.
- Nie będę robił tego czego ty chcesz. To mój przyjaciel i w tej chwili gość, więc nie wtrącaj się. A tak w ogóle to co cię tak denerwuje jego obecność co? – zagadnął krzyżując ręce na klatce. Przekrzywił lekko głowę w bok i wpatrywał się w Saska. Ten tylko prychnął i zniknął mu z oczu. – No jasne Draniu! Znikaj sobie zamiast rozmawiać!
- Naruto?! Wszystko porządku?! – wrzasnął szatyn z pokoju.
- Tak! Wszystko ok.! – odkrzyknął i odetchnął z ulgą. Nie wiedział co się właśnie stało. Najpierw Drań próbuje go pocałować, a później robi mu awanturę. Heh, nigdy go nie zrozumie.
Naruto miał właśnie wejść do pokoju, ale to co tam zobaczył zatrzymało go w trybie natychmiastowym.
- CO TU SIĘ STAŁO?!