sobota, 7 września 2013

Niebiańska misja - 1

Witajcie! ^^ Wrzucam notkę z następnym opowiadaniem! Ciekawi mnie, czy Wam się spodoba^^ Pomysł na to opowiadanie wpadł mi do głowy dzisiaj rano^^ Mam nadzieję, że Wam się spodoba^^
Zapraszam na 1 część "niebiańskej misji" !

~koniec nudzenia~

- Co?! Proszę! Powiedzcie, że robicie sobie ze mnie jaja! – wykrzykiwał wysoki, przystojny brunet o czarnych jak węgiel oczach. Właśnie się dowiedział, że ma opiekować się niejakim Naruto Uzumaki. Chłopakiem, w brew pozorów, w jego wieku. Blondyn o niebieskich oczach, niezwykle fajtłapowaty i ogółem mający wielkiego pecha. Stracił rodziców w wieku 5 lat i od tego czasu zajmował się nim wujek Iruka, lecz teraz ten zaszczytny obowiązek spada na Sasuke Uchiha. Wyspecjowalizowanego, w sprawie odganiania pecha, anioła stróża. Tak, anioły istnieją! No, przynajmniej w tej opowieści. Ale wracając…
Na sali znajdował się właśnie on, Kakashi, kilku innych aniołów oraz Tsunade – szefowa całej tej „niebiańskiej” zgrai.
 - Nie tym tonem Uchiha! I nie, nie żartujemy sobie. Zajmiesz się tym chłopakiem i pomożesz mu. Kakashi będzie cię pilnował – oznajmiła blondynka. – Nie puścimy cię samego po ostatnim wybryku – dodała szeptem, po czym rozległy się szepty i ciche śmiechy obecnych.
 - Ale dlaczego akurat ja mam się zajmować tym niedorajdą?!
 - Ponieważ ja tak powiedziałam! I ze względu na twoje doświadczenie. Misję zaczynasz od zaraz!
 - Jędza – mruknął pod nosem.
 - Coś mówiłeś, Uchiha? – warknęła Tsunade. Cóż, nienależny jej wkurzać. Zwłaszcza w stanie upojenia alkoholowego, z którego nie wychodzi od dobrych kilku lat. Wystarczy się przyzwyczaić.- Ja? Nie…- skłamał. – Do kiedy ta misja będzie trwać?
 - Dopóki jej nie odwołam! – krzyknęła z szatańskim, jak na anioła śmierci przystało, uśmiechem i wysłała biednego nastolatka do świata ludzi.
- Szybka jest – mruknął Kakashi pierwszy raz od jakiegoś czasu. Hatake Kakashi – człowiek tajemniczy, ale z poczuciem humoru. Twarz zasłania mu czarna maska, a lewe, ledwie uratowane, oko przysłonił grzywką.
 - Zamknij się Kakashi – warknął niezadowolony Sasuke.- Gdzie mam szukać tego młota?!
- Zdaję mi się, że to ten chłopak wychodzący z tej budki – mruknął zadowolony szarowłosy.
 - Dzięki wielkie – mruknął sarkastycznie brunet. – A teraz powiedz mi, co mam mu powiedzieć…?
 - Musisz sobie dać radę! Na pewno coś wymyślisz, a teraz wybacz, Sasuke, ale mam bardzo ważną misję! – powiedział z błyskiem w oku, po czym, tak po prostu, zniknął.
- Ty wredna szara wszo!- krzyknął zdenerwowany Sasuke. Nie miał ochoty sam zajmować się tym niedołęgą.. Niestety, jak zwykle, Hatake ma „ważniejsze” sprawy.
Rozejrzawszy się dookoła ruszył w stronę blondyna. Tyle dobrze, że dopóki sam mu nie powie o swojej obecności, głupiutki Naruto nie zjarzy się, że Uchiha stoi tuż obok niego. Już przy samej obserwacji Uzumakiego z daleka można powiedzieć, że Sasuke będzie miał pełne ręce roboty. Najpierw wdał się w bójkę z jakimś dryblasem, przez co brunet musiał interweniować i „lekko” popchnął napastnika na kosze. Biedny facet, nie dość, że brudny to jeszcze ze skórką banana i szczurem na głowie.
 - To było dziwne… - mruknął pod nosem Naruto i czym prędzej udał się w dalszą drogę powrotną do domu.
Następna akcja wydarzyła się tuż pod domem „młota” – jak go określił brunet. Pechowiec zapatrzony w niebo to pechowiec lądujący w kanale. Na całe szczęście Sasuke zdążył zamknąć otwór i Naruto spokojnym krokiem przeszedł dalej.
 - Jestem! – krzyknął blondyn do pustego mieszkania.
 - Co za młot – mruknął pod nosem Sasuke.
 - Hę? Jest tu ktoś? – blondyn odwrócił się i rozejrzał, ale nikogo nie zauważył. Wzruszył ramionami i uznając, że mu się zdawało udał się do kuchni. W tym czasie zszokowany Sasuke stał w przed pokoju.
~ Nie możliwe, żeby mnie usłyszał! Przecież nie pozwoliłem mu się zobaczyć ani tym bardziej usłyszeć!~
- Ała! – rozmyślania bruneta przerwał krzyk dobiegający z kuchni. Niezdarny Naruto wylał sobie na rękę czajnik pełny wrzątku. Szybko go odstawił i wsadził rękę pod zimną wodę sycząc i skacząc z jednej nogi na drugą.
 - Co za debil – powiedział oparty o framugę Sasuke.
 - Co? – mruknął Naruto i spojrzał w jego stronę. Brunet uznał, że zabawniej będzie jeśli w końcu mu się pokaże. Jak pomyślał tak zrobił. Mina Naruto była bezcenna.

czwartek, 5 września 2013

Kochani!

Jeżu, jeżu.. ! ;__; Już ponad tysiąc wyświetleń! Jesteście wspaniali <3 dziękuję Wam! Widocznie lubicie czytać moje fantazje^^ Bardzo mi to schlebia^^  Aż się w końcu wezmę za siebie i coś wydrapie :D Jeszcze raz dziękuję!! <33