piątek, 28 marca 2014

Proluś? ^^''

Taki troll xD Wybaczcie, że to jeszcze nie jest rodział "niebiańskiej misji".. mam mały zastój w tym opku.. nie chcę pisać na odczep się, więc wstawię rozdział jak tylko go porządnie napiszę. Tym czasem.. napadło mnie na zupełnie inne opowiadanie.. wstawiam tu taką małą próbkę.. jeśli Wam się spodoba to będę kontynuować, jeśli nie to trudno napisze to dla siebie :D
Ps. dziękuję Wam za komentarze! i za każdym razem będę dziękować, bo dzięki temu wiem, że jesteście, czytacie i zostawiacie na tym blogu swój ślad nie tylko przez wyświetlenia <3
~ the end ^^~

- Sasu...rozchmurzysz się wreszcie?
- O co ci chodzi Itachi? - zapytałem. Już powoli zaczynałem mieć tego dość. Wejdzie taki bałwan człowiekowi do pokoju i jęczy o głupie wygięcie ust. Jak głupim trzeba być żeby tak ślęczeć nad człowiekiem 15 minut?
- Zawsze się obrażasz i ciągle tylko mruczysz pod nosem. Uśmiechnij się chociaż na chwile…- prosił mój brat - Itachi. On jest ciągle uśmiechnięty. Jeden wariat w domu wystarczy.
- Nie mam  powodu do uśmiechu. Mógłbyś mnie już zostawić? – burknąłem pod nosem wpatrując się w tą samą kartkę książki. Nawet w spokoju poczytać człowiekowi nie dadzą.
- Eh…no dobrze braciszku. Ale pamiętaj co dzisiaj jest za dzień – powiedział z uśmiechem wychodząc z pokoju.
- Jasne, że pamiętam – mruknąłem i wróciłem do czytania. Niestety nie wyszło mi to za bardzo. Zirytowany odłożyłem ją na bok i zacząłem wgapiać się w okno. Pierwszy dzień wakacji i dzień przeprowadzki nowych sąsiadów. Podobno to dobrzy znajomi moich rodziców. Mają syna w moim wieku. Podobno jest mojego wzrostu i jest „niewiarygodnie przystojny, jak jego ojciec”. Akurat, już im uwierzę.
Westchnąłem i wyszedłem z pokoju. Zszedłem na dół, do kuchni i od razu skierowałem się w najpiękniejsze miejsce tego domu – lodówka.
- Sasuke, co tu robisz? – usłyszałem przyjemny głos mamy. – Znowu buszujesz w lodówce? – zaśmiała się.
- Tak mamo, zgłodniałem – mruknąłem wyciągając kawałek ciasta. Sernik, mój ulubiony.
- Pamiętasz, że dzisiaj idziemy na kolację do naszych nowych sąsiadów? – zapytała z uśmiechem na ustach. Strasznie cieszyła się z tej całej „afery” z przeprowadzką.
- Tak mamo, pamiętam – powiedziałem z buzią pełną ciasta i usiadłem na krześle.
- Cieszę się Sasu – uścisnęła mnie i wzięła się za robienie obiadu. Swoją drogą jestem strasznie ciekawy co dobrego dzisiaj zrobi. Znając swój brzuch za pięć minut będę głodny. Nawet się nie zorientowałem, gdy na talerzu zostały same okruszki mojego deseru. Włożyłem talerz do zlewu i poszedłem powrotem do siebie. Usiadłem przy biurku odpalając mojego ukochanego laptopa. Dostałem go od Itachiego na15 urodziny. Dwa lata a wygląda jakbym dopiero wziął go z salonu. Przejrzałem szybko wszystkie portale społecznościowe, na których miałem konta i włączyłem swoją ulubioną piosenkę. Zanim się spostrzegłem był wieczór. Tylko raz moją komnatę spokoju, jak zwykłem nazywać swój pokój, nawiedziła mama ogłaszając obiad. Krokiety. Pyszności!
- Sasu, zbieraj się czas poznać sąsiadów!
- Dobrze już idę – burknąłem do Itachiego i zamknąłem kompa. Poszperałem chwilę w szafie wyciągając najlepszy T-shirt i bluzę jaką miałem, po czym przebrałem się i zszedłem na dół. Cała rodzinka w komplecie. Jak słodko. Wydaje mi się czy tylko ja mam taki wisielczy humor? Spojrzałem po wszystkich i uznałem, że tak. Wszyscy odstrzeleni jak na wesele, uśmiechnięci wypachnieni. Mnie wystarczyła bluza i ukochany dezodorant.
- No! To chodźmy!  -zakrzyknęła mama. Wszyscy grzecznie wyszliśmy za nią.
Tak wystrojeni stanęliśmy przed drzwiami nowych sąsiadów. Ja z Itachim z przodu, a za nami rodzice.
- Naciśnijcie dzwonek – mruknął ojciec.
- Niech Sasek naciśnie!
- Nie mów do mnie „Sasek”, pacanie! Sam sobie naciśnij!
- Spokój! – skarciła nas mama. Spojrzałem krzywo na brata i nacisnąłem ten przeklęty guziczek.
- Ha! Wygrałem – szepnął do mnie. Wkurzyłem się, naprawdę się wkurzyłem! Już podniosłem na niego rękę, gdy drzwi się otworzyły.
Z uniesioną ręką spojrzałem w lewo. Mój wzrok padł na niebiańsko uśmiechniętego blondyna. Co za kosmos, pomyślałem.

- Sasuke. Opuść rękę, jak ty się zachowujesz? – powiedział poważnym tonem mój braciszek. W środku ściskało go ze śmiechu, a ja miałem coraz większą ochotę rozwalić mu nos.

sobota, 8 marca 2014

NaruSasu - nieudany związek?

   Taki mały one-shocik na zagryzke. Rozdzialik się pisze spokojnie. Mam ostatnio coś dużo sprawdzianów =.=' A to mi się napisało na lekcji polskiego xD Ah ta wena ;-; przychodzi kiedy chce ;-;
Mam nadzieję, że nie zasztyletujecie mnie (lub gorzej), że musicie, Robaczki czekać tyle czasu ;-;
Ps. Dziękuję Wam za komentarze <33 i przy okazji soróweczka za błędy...ostrzegam, że są tam malutkie przekleństwa ;-; i niestety Was nie zdemoralizują xD
~ kuuuniec nudzenia :D~


   Nigdy nie było nam dane być razem. Od zawsze ktoś miał coś przeciwko. Nasi rodzice...obydwoje byli przeciw temu co nas łączyło. Ja- jako ich jedyny, po śmierci Itachiego syn. Ty- mój przybrany brat.
   Pamiętam to jakby wszystko wydarzyło się wczoraj. Zapłakany kurczowo trzymałeś się Itachiego. Bałeś się choć byłeś już bezpieczny. To właśnie mój brat uratował Ci życie. To on obronił Cię przed tymi bandytami. Zawsze żałował, że nie dotarł wcześniej. Może uratowałby także Twoich rodziców. Od tego dnia stał się naszym bohaterem.
   Tyle lat minęło od tego wydarzenia.Tyle czasu od kiedy pierwszy raz ujrzałem Twoje wspaniałe oczy. Były tak niesamowicie niebieskie. Kolor nieba mógł się chować przy Twoich oczach. Pamiętasz co wtedy zrobiłem? Podszedłem do Ciebie i powiedziałem z radością małego dziecka: " Cześć! Jestem Sasuke! Będziesz moim nowym braciszkiem?" 

Spojrzałeś mi w oczy ze zdziwieniem, ale już po chwili uśmiechnąłeś się ocierając łzy. Twój uśmiech...to on rozjaśniał wszystkie moje dni, które razem spędziliśmy.
   Pewnego dnia dotarło do mnie, że to uczucie, którym Cie darzę, nie jest zwykłą braterską miłością. To coś więcej. I teraz już dobrze o tym wiesz. Zawsze, gdy Cię widziałem czułem przyjemne ciepło rozlewające się po moim ciele. Za każdym razem, gdy się uśmiechałeś rumieniłem się jak pomidor. Pamiętasz ten dzień, w którym Ci to wszystko wyznałem? Przycisnąłem Cię do ściany i wszystko wykrzyczałem. To wszystko mnie przerastało! A Ty...tak spokojnie tego słuchałeś. Zupełnie jak nie Ty. Położyłem dłoń na moim policzku i powiedziałeś te słowa, które napełniły mnie nową siłą do życia: "Sasuke, ja też Cię kocham..."
Wtedy pierwszy raz zasmakowaliśmy swoich ust. Mógłbym już zawsze czuć ich smak. Moje serce waliło tak mocno, jakby miało w każdej chwili przebić się przez moją klatkę. To była najwspanialsza noc w moim życiu. Po niej były następne. Pamiętasz? Za każdym razem dominowałeś. Podobało mi się to.
KOCHAŁEM CIĘ CAŁYM SERCEM DRANIU!
Długo nasz związek nie przetrwał. Gdy ojciec się dowiedział zrobił nam piekło. Itachi próbował nas bronić, ale nie dał rady. Wyszedł z domu i nie wrócił. Wpadł pod samochód. Moi rodzice posądzili Ciebie o śmierć Itachiego. Nie wiem czego od Ciebie chcieli, ale znienawidziłem ich po tym jak wysłali Cię za granicę na "studia". Tam ją poznałeś! Zapomniałeś o mnie!

   Tyle miesięcy ryczałem za Tobą! Przez ten czas stałem się totalnym skurwysynem! Wszystko dla Ciebie! Byłem Ci wierny! A Ty tak po prostu ożeniłeś się! Zostawiłeś mnie tutaj! Zapomniałeś o naszej miłości, zapomniałeś o mnie!
   Gdy przyjechałeś myślałem, że zemdleję ze szczęścia. Wpadłem Ci w ramiona, a gdy chciałem pocałować odsunąłeś mnie od siebie. Wiesz jak mnie to zabolało?! Odsunąłeś mnie żeby przedstawić mi swoją żonę Ty skończony kretynie!
   Teraz pewnie czytasz to i śmiejesz się z mojej pieprzonej głupoty co? Ale wiedz, że ja Cie kochałem! Kocham! I już zawsze będę kochał nie ważne jak bardzo byś mnie zranił! Pamiętaj, że już zawsze będę blisko Ciebie. Naruto...Ty durniu...
                                                                                   Sasuke.

- Sasu... - wyszeptał chowając zapłakaną twarz w dłoniach. - Kocham Cię... - zaszlochał wpatrując się w marmurową płytę z napisem "Sasuke Uchiha - lat 24 - zginął śmiercią tragiczną"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dobra końcówka mi nie wyszła, ale nie wiedziałam jak to ująć w słowa i to "zginął śmiercią tragiczną" xD zamiast dramatu wyszła mi komedia  xD