wtorek, 28 maja 2013

Rozdział IV



Rozdział IV


Ciągle w szoku, ale z kamienną maska na twarzy wyszedłem z biura Hokage. Sarutobi potrafi zaskoczyć, ale żeby wbić mnie w ziemie jak kołek to potrafi tylko on i Naruto! Właśnie… Naru… Muszę zadzwonić do rodziców i uprzedzić ich o moim planie. Pojedziemy zaraz po pogrzebie.  Pożegnałem się ze wszystkimi i pojechałem do domu.
Cicho otworzyłem drzwi, żeby nie obudzić Uzumakiego. Ściągnąłem buty, powiesiłem kurtkę i położyłem kluczyki od samochodu na szafce. Zajrzałem do salonu. Naruto już nie spał. Siedział skulony owinięty kocem na kanapie wpatrując się w tylko sobie znany punkt na ścianie. Miał podkrążone i czerwone od płaczu oczy. Łzy ciągle płynęły po jego policzkach. Podszedłem do niego i ukucnąłem. Kciukami delikatnie starłem łzy toczące się po jego zarumienionych policzkach. ~Boże, dlaczego?! Dlaczego on musi tak cierpieć?!~ krzyczałem w myślach. Nie potrafiłem znieść widoku jego zapłakanych oczu. Zacisnąłem powieki i cmoknąłem go w czoło. Jego ciałem ponownie wstrząsnął szloch. Usiadłem obok niego i zacząłem delikatnie głaskać go po plecach w geście uspokojenia. Szeptałem mu do ucha słowa otuchy. Wiem, że to za wiele mu nie pomoże, ale chcę żeby wiedział, że jestem przy nim i nie opuszczę go choćby wszyscy wokół mi przeszkadzali!
Gdy się uspokoił postanowiłem mu powiedzieć o moich zamiarach.
- Naruto…- szepnąłem. Podniósł głowę i spojrzał mi w oczy. – Sarutobi dał nam urlop. Chciałbym żebyś pojechał ze mną do moich rodziców do Sayamy – powiedziałem lekko się uśmiechając. Patrzył na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami. Nigdy nie był tam ze mną na dłużej niż godzinę. Zazwyczaj jechaliśmy tam po dokumenty od Itachiego, który nadal mieszka z rodzicami i pomaga im przy naszej rodzinnej stajni. Wiem, że Naruto kocha konie, ja też lubię jazdę konną, więc myślę, że uda mi się odciągnąć jego myśli od tego wszystkiego co się stało.
- Co ty na to?- zapytałem po chwili milczenia.
- Do Sayamy…? Do twoich… rodziców…?
- Tak. Mamy tam stajnie i konie. Itachi pomaga tacie przy zwierzętach. Moglibyśmy razem…- zaciąłem się. Co ja mam teraz powiedzieć? Pogalopować, do cholery?!- wybrać się nad jezioro. Zająć się końmi i… no nie wiem-wymyślałem na poczekaniu.- Pomoc trochę rodzicom w domu… Dawno u nich nie byłem. Chciałbym spędzić z nimi trochę czasu… Pojedziesz ze mną? – zapytałem z nadzieją w głosie. Mam nadzieję, że się zgodzi.
Patrzył na mnie z niedowierzaniem. Racja… nigdy jeszcze nie prosiłem go żeby ze mną gdzieś pojechał. Cóż, musi być ten pierwszy raz. Nagle zaczął płakać.
- Przepraszam! Powiedziałem coś nie tak?- zapytałem przerażony. No cholera jasna… znowu coś zdupcyłem?!
- Nie, wszystko w porządku, Sasuke- powiedział uśmiechając się przez łzy.- Po prostu się cieszę… Chętnie z tobą pojadę… - powiedział. Ucieszyłem się. Byłem szczęśliwy jak cholera! Pierwszy krok postawiony. Teraz tylko trzeba zorganizować… cholera jak to głupio brzmi… pogrzeb. Wszystkim się zajmę. Naruto musi się z tym pogodzić. Będzie ciężko, ale ja mu w tym pomogę. Nie zostawię go. Nie ma mowy.
Na drugi dzień biegałem po mieści razem z Karin po zakładach pogrzebowych. Okropność. Dopiero wieczorem wróciłem do domu. Naruto był u siebie. Mówił, że musi przygotować sobie jakiś garnitur. Długo z nim negocjowałem. Głupek sam chciał wszystko zorganizować! Chyba totalnie go pogięło! W takim stanie ledwo do samochodu mógł dojść. I tak sam go odwiozłem. Nie dałbym mu siąść za kierownicą, nie teraz. Jeszcze by mi się gdzieś rozbił i… cholera by to wszystko wzięła!
Zadzwoniłem do Młotka i powiedziałem mu, że pogrzeb ma być jutro po południu. Przytaknął tylko i się rozłączył. Boję się żeby nie zrobił czegoś głupiego. Nie wiem czego się po nim spodziewać. Jest nieprzewidywalny i miedzy innymi, dlatego jest jednym z najlepszych gliniarzy w Japonii! Do rodziców dzwoniłem zaraz po tym jak odwiozłem Uzumakiego do domu. Mama była zadowolona z pomysłu przywiezienia Naruto do Sayamy. Ojciec też mnie poparł. Szkoda tylko, że nie wiedzą o mojej orientacji. Jedynym, który o tym wie z rodziny to Itachi. Powiedziałem mu wszystko kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że czuję coś do Naruto. Itackiemu mogę wszystko powiedzieć. Wierzę mu. W końcu to mój brat.
Zrobiłem sobie herbaty i usiadłem przed telewizorem. Było już późno kiedy go zgasiłem. Zaniosłem szklankę do kuchni i poszedłem na górę do pokoju. Położyłem się i wpatrywałem w sufit. Nie umiałem zasnąć. A to ci nowość… Ciekawe czy Naruto już zasnął. Pewnie zażył jakieś tabletki usypiające. Cholera! A co jeśli przedawkował?! I leży teraz już… już… Sasuke ty idioto! Nie myśl tak nawet! Na wszelki wypadek zadzwonię!
Rzuciłem się po telefon. Nie patrząc na zegarek, który swoją drogą wskazywał pierwszą w nocy, wybrałem numer Młotka i zadzwoniłem. Po kilku sygnałach odezwał się w słuchawce zaspany głos Naruto.
- Halo…?
- Naruto?!- krzyknąłem. Cholera Uchiha! Gdzie się podział twój mózg?!
- Sasuke? Czemu dzwonisz o… pierwszej w nocy?! Czyś ty totalnie zdurniał?! – wrzeszczał zdenerwowany. Jestem idiotą. Cholernym debilem.
- Em… bo wiesz… ja … nie mogłem zasnąć i myślałem… że no wiesz… że ty też i…
- Dobra przestań już – przerwał moje tłumaczenie się. I tak mi marnie szło…- Lepiej powiedz, że tak naprawdę to martwiłeś się o mnie i bałeś się, że przedawkowałem tabletki na sen haha!- zaśmiał się. Już mu lepiej. To dobrze… chyba…
- No właśnie tak myślałem…- wymamrotałem.
- No wiesz co?! Aż taki głupi to nie jestem! Po za tym jakbym się zabił to nie mógłbym… - zaciął się.- Z reszta nie ważne. Lepiej idź spać Sasuke, bo będziesz jutro nie przytomny. Dobranoc…
- Dobrze… dobranoc Naruto – wyszeptałem i rozłączyłem się. Położyłem się i leżałem tak przez chwilę. Ta rozmowa mnie trochę uspokoiła. Naruto się nie zaćpał, ja go obudziłem… tak. Wszystko w porządku. Tylko dlaczego mam wrażenie, że znowu nie prześpię ten nocy?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ojoj... Sasu... Ty i te twoje przeczucia... xD
Następna notka pojawi się jakoś w następnym tygodniu, bo niestety ten tydzień będę mieć trochę zajęty ^^ Do... poczytania? :3

6 komentarzy:

  1. Bardzo przyjemne opowiadanie. I zabiłaś sakurę ]:-> i nie będzie się różowowłosa menda kręcić.Taaa nie znoszę jej. Czekam z utęsknieniem na V rozdział.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju C:
    Dla mnie wszystko jest słodkie =^_^=

    To z tymi tabletkami to genialny pomysł XD

    I ta wzruszająca scenka na kanapie ;-; cudowna :,) Kocham takie momenty.

    Pozdrawiam, Ami-chan :')

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy będą się kochać .-. ? *ja i moje zboczone pytania* XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    wspaniały rozdział, och taki Sasuke mi się bardzo podoba i o Naruto się martwi, i co Naruto miał na myśli mówiąc, że jakby się zabił to nie mógłby...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    rozdział wspaniały, takiego Sasuke to ja sbardzo lubię i o Naruto się martwi, pięknie, i tak się zastanawiam co Naruto miał na myśli mówiąc, że jakby się zabił to nie mógłby?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    czyli to jednak Tom wybrał się po Harrego w postaci Draco...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń