piątek, 12 lipca 2013

Rozdział IX

Dzisiaj trochę krótko, ale zawsze coś^^ Mam nadzieję, że się spodoba^^ Przepraszam za wszelkie błędy^^'
~koniec nudzenia^^~

Nadszedł czas powrotu do domu, do rzeczywistości, do pracy. Naprawdę nie chciało mi się wracać. Wiedziałem, że Naruto też nie ma na to ochoty. Przez te parę tygodni Naruto się wyluzował. Chyba pogodził się ze śmiercią rodziców. Tylko martwię się jak on sobie teraz poradzi.
Spakowaliśmy wszystkie nasze rzeczy i zostawiliśmy walizki w przedpokoju. Jest jeszcze wcześnie. Dopiero dochodzi dziewiąta. Naruto chciał jeszcze raz przejść się do stajni i pożegnać z końmi. Ja zresztą też chciałem jeszcze pożegnać się z Romą. Nie wiadomo kiedy znowu ja zobaczę. Zjadłem na śniadanie parę kanapek i ruszyłem z Uzumakim na stadninę. Po drodze znowu sobie dokuczaliśmy. Kocham jego roześmianą twarz. Kocham kiedy słońce topi swoje promienie w jego złocistych włosach. Uwielbiam na niego patrzeć. Uwielbiam jego samego. Jak długo jeszcze to potrwa? Kiedy w końcu odważę się powiedzieć mu to co kryje się w moim sercu?
- Sasuke? Co się tak na mnie patrzysz?
Nie… długo już nie wytrzymam. Nie kiedy jego niebieskie oczy wpatrują się we mnie z zaciekawieniem. Byłem tak blisko niego, a nie odważyłem się powiedzieć mu tego co mnie gnębi.
- Hej, Draniu! Mówię do ciebie! – krzyknął i zbliżył się do mnie.
,,Nie! Nie podchodź bliżej, bo zrobię coś czego będę żałował!”
- Nie ignoruj mnie! Czemu się tak na mnie patrzysz co?
Nie dałem rady. Moja samokontrola osiągnęła swoją granicę. Podszedłem bliżej. Spojrzałem mu w oczy i położyłem dłoń na jego policzku. Zarumienił się, ale nie odsunął. Patrzył na mnie ze zdziwieniem. Nie mógł wiedzieć co chcę zrobić.
- S-sasu…?
- Spokojnie – szepnąłem i nachyliłem się. Przymknąłem powieki i musnąłem delikatnie jego wargi. Były takie słodkie. Chciałem pogłębić pocałunek. Tak bardzo tego pragnąłem. Przyciągnąłem go delikatnie do siebie i pogłębiłem ten słodki pocałunek z moich marzeń. Rozszerzył oczy w zdziwieniu, ale nic nie zrobił, nie oddał pocałunku. Nawet się nie szarpał. Wkradłem się do wnętrza jego cudownych ust i badałem językiem jego policzki. Dopiero po chwili zrozumiałem co ja zrobiłem. Pocałowałem go… pocałowałem! Moje marzenie się spełniło, ale… co jeśli teraz mnie znienawidzi?! Będzie mnie unikał… już nigdy nie zamienimy nawet słowa ze sobą… Co ja najlepszego zrobiłem?
Spojrzałem na niego ze strachem. Stał tylko i wciąż w szoku patrzył przed siebie. Serce waliło mi jak szalone. Nie wiedziałem co zrobić. Pierwsze co mi przyszło do głowy to ucieczka.
- Przepraszam – szepnąłem nerwowo i rzuciłem się biegiem do domu. Wpadłem do kuchni o mało nie zabijając się na stole. Sięgnąłem po szklankę i nalałem do niej zimnej wody. Wypiłem całą szklankę za jednym łykiem. Mama z ojcem pojechali do sklepu. Musiałem coś ze sobą zrobić, więc wziąłem kluczyki w rękę i wybiegłem z domu. Wsiadłem do auta i ruszyłem przed siebie. Nie myślałem o tym co robię. Nie myślałem o niczym tylko o tym jaki ja głupi jestem.
- Niech to szlag! – wydarłem się przyspieszając. Niby nie było dużo aut na drodze, ale jednak to ja przekraczałem dozwoloną prędkość. Wywalą mnie z pracy jak tak dalej pójdzie. Byłem zdenerwowany. Wkurzony na swoją własną głupotę i porywczość. Nie zauważyłem nawet kiedy znalazłem się na skrzyżowaniu. Później wszystko działo się cholernie szybko. Słyszałem tylko klakson. Spojrzałem w prawo i zobaczyłem nadjeżdżającego tira. Nie mogłem nic zrobić. Wiedziałem, że na tym kończy się moja wyprawa do nikąd. Huk, ból i dachowanie. Tylko tyle pamiętam z całego wypadku. Ocknąłem się jeszcze kiedy ratownicy wyciągali mnie z wraku mojego samochodu. Któryś z nich coś do mnie mówił ale nie rozumiałem co. Wszędzie byli ludzie. Widziałem dym. Chyba coś się zapaliło. Czyżby mój wóz? Słyszałem stłumiony sygnał karetki. Przed oczami widziałem rozmazane plamy migających świateł z radiowozów. Później była już tylko ciemność.
Otworzyłem oczy ale nic nie widziałem. Wszędzie było czarno. Nie wiedziałem czy to sen czy rzeczywistość. Było mi zimno. Nagle zobaczyłem światło. Ten blask mnie oślepił, ale nie na długo. Przyzwyczaiłem się do niego. Nikogo tam nie było. Tylko światło, nic więcej. Biło od niego przyjemne ciepło. Ruszyłem w jego kierunku. Gdy byłem już na wyciągnięcie ręki od niego ktoś chwycił mnie za ramię. Odwróciłem się i zamarłem.
- Naruto? Co tu robisz?
- Nie idź tam. Nie zostawiaj mnie – powiedział błagalnym głosem. Łzy spływały mu po policzkach. Stałem i patrzyłem na niego w szoku. Nie mogłem nic powiedzieć. Jakby ktoś odebrał mi głos. Mogłem tylko stać i patrzeć się na niego. Nie mogłem się ruszyć, jakby ktoś mnie przywiązał, spętał łańcuchami. Chciałem go dotknąć, pocieszyć, przytulić.
- Przepraszam Sasuke, przepraszam to moja wina – mówił coraz głośniej i coraz bardziej płakał. Coraz więcej łez spływało po jego twarzy. Serce prawie pękało, a ja nic nie mogłem zrobić. Mogłem go tylko słuchać i obserwować. – Nie zostawiaj mnie. Czekamy na ciebie. Ja, Itachi, twoi rodzice.
Rodzice, brat, Naruto. Zostawiłem ich? A może nadal żyję? Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie wiem gdzie jestem i co robię. Pamiętam tylko huk, ból i jakiś ludzi. Nic więcej. Wszystko zaczęło wirować. Kręciło mi się w głowie. Naruto gdzieś zniknął. Gdzie on jest? Wszystko w porządku?
- Naruto! Naruto! – wołałem, ale nikt się nie odezwał. Wszystko się skończyło. Znowu ciemność i ten błogi spokój. Znowu nic nie czułem. Nic nie pamiętałem. Wiedziałem tylko jedno. Muszę znaleźć drogę powrotną do Naruto.

5 komentarzy:

  1. No podoba mi się, no. Naprawdę dobrze opisane uczucia. Szkoda, że Sasuke tu na tchórza wyszedł. Końcówka świetna. Niby było wiadomo, że wypadek ale jak ładnie opisałaś stan nicości, w którym jest Sasu. Cudo:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne!
    Jakby Sasu umarł to Naru by został praktycznie sam o_O

    Żyj Sasu, żyj!

    Naru chyba by miał uraz do samochodów co? X.x

    Ten pocałunek ehh... Uchiha tchurzy? Od kiedy?! Teraz mu się cholera zebrało... Taki z niego seme jak z Kiby dziewczyna ;-;

    No nic... Czytam dalej bo jestem ciekawa (jak zwykle :D).


    Pozdrawiam, Ami-chan C:

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    wspaniale, ale jak tak mogłeś Sasuke, pocałunek, a potem ucieczka i wypadek...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    wspaniały rozdział, ale Sasuke jak tak mogłeś, ten pocałunek, potem ucieczka i na koniec wypadek...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    cudowny rozdział, Sasuke jak tak mogłeś? pocałunek, ucieczka i na koniec jeszcze wypadek...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń