~ koniec nudzenia ~
Jak często w waszych domach pojawia się czarnooki brunet? W
dodatku anioł? Cholernie przystojny anioł? Przypuszczam, że nie często, ale
gdyby się wam to przydarzyło jak byście zareagowali?
Naruto tylko wpatrywał się w przybysza z szeroko otwartymi
oczami. Nie mógł wypowiedzieć nawet słowa. W tym czasie Sasuke zdążył rozgościć
się w jego kuchni. Posprzątał wylaną wodę i usiadł na krześle za stołem. Jako
„anioł stróż” ma obowiązek „posprzątać” po podopiecznym. Przynajmniej tak sobie
tłumaczył swoje zachowanie. Normalnie zostawiłby to i dalej naśmiewał się z
„Młota”. Niestety coś kazało mu pomóc blondynowi.
- Kim jesteś?! – wrzasnął kiedy się opamiętał. Szybki to on
nie jest…
- Twoim „aniołem” – odburknął zadowolony, zaznaczając
palcami w powietrzu cudzysłów.
- Aniołem?!
- Tak, Młocie. Aniołem i przestań wrzeszczeć. Doskonale cię
słyszę.
- Ale jak to aniołem? –dopytywał się nadal nie wierząc w to
co słyszy. W szoku nie zauważył kiedy usiadł naprzeciwko przybysza. Zapomniał
nawet o swojej oparzonej ręce i o zakręceniu wody.
- Tak to – mruknął brunet i pstryknął palcami. Trochę magii
i już rachunek za wodę robi się mniejszy. Wpatrywał się cały czas w oczy
Naruto. Nie wierzył, że istnieje ktoś z tak intensywnymi oczami. Niebieskie.
Nie… niebieskie może być niebo. Oczy Naruto były głębsze i coś się w nich
kryło. Coś co zabierało całą świadomość Sasuke ze sobą. Kazało mu wejść do tego
nowego świata poznać go. Poznać wszystkie jego tajemnice i marzenia. Wszystko
co kryło się w Naruto, kryło się w jego oczach.
- No odpowiedz mi! – wrzasnął blondyn wyrywając Uchihe z myśli.
- No odpowiedz mi! – wrzasnął blondyn wyrywając Uchihe z myśli.
- Nie będę na nic ci odpowiadał – powiedział dyplomatycznie.
Nie powie mu przecież, że go nie słuchał, bo się zapatrzył w jego oczy.
- No nie bądź taki! Opowiedz mi wszystko!
- Nic ci nie będę opowiadał. A teraz pozwól, że sobie zniknę
– zakończył i już go nie było.
Naruto wpatrywał się w miejsce, w którym jeszcze przed
kilkoma sekundami siedział „jego” anioł. Po chwili wstał i zaczął biegać po
mieszkaniu sprawdzając czy nie ma go może gdzieś w pobliżu. Przerzucał kołdrę i
poduszki z jednego kąta w drugi kąt. Ubrania leżące na ziemi przekopał pod
ścianę. Nasz, jakże mądry, bohater zajrzał nawet za obrazy wiszące na ścianach.
Niestety nigdzie nie znalazł „swojego” anioła. On nawet nie wiedział jak ma na
imię jego stróż, ani dlaczego jest tutaj – w jego mieszkaniu. Przynajmniej był…
Po tych nie owocnych poszukiwaniach uznał, że przydałaby mu
się kąpiel. Po tym ciężkim i pełnym wrażeń dniu, ciepła woda ukoiła jego nerwy
i rozluźniła spięte mięśnie. Wyszorował porządnie ciało i wskoczył w swoje
ulubione bokserki w rybki. Zarzucił jeszcze na siebie koszulkę i wyszedł z
łazienki. Było już późno. Słońce dawno zaszło, a rano musi iść do szkoły.
Liceum w Konoha było jednym z najlepszych pod względem nauki
jak i sportu. Naruto co miesiąc uczestniczy w zawodach sportowych. Kogo jak
kogo, ale jego nikt nie prześcignie. Jest asem w rękawie drużyny. Za niedługo
następne zawody. Tym razem uczniowie jego liceum zmierzą się z najlepszym
liceum z Suny – miasta położonego nie daleko Konohy.
Naruto spojrzał na zegarek. Było już dobrze po dziesiątej.
Na szczęście nauczyciele nie zadali im żadnej pracy domowej. Ziewnął i poszedł
do pokoju. Rzucił się na łóżko, spojrzał jeszcze ostatni raz za okno, po czym
zasnął.
~*~*~
Sasuke w tym czasie krążył wokół bloku Naruto. Denerwował się,
ale nie wiedział dlaczego. Od kiedy zatopił się w oczach blondyna coś zmieniło się
w jego „anielskim życiu”. Czuł, że się zmieniło. Po kilkunastu minutach wrócił
do mieszkania Uzumakiego. Wszędzie było ciemno. Przez okna wpadało światło
księżyca oświetlając określone kawałki podłogi i ścian. Uchiha od razu
skierował się do pokoju Naruto. Blondyn, owinięty w kołdrę, spał jak zabity.
Światło lamp, które przedzierało się przez niedbale zasunięte zasłony, oświetlało
delikatną twarz Uzumakiego. Sasuke wpatrywał się w niego jak zaczarowany.
Studiował uważnie delikatne rysy śpiącego chłopaka. Podszedł do jego łóżka i
usiadł delikatnie na jego skraju. Starał się zachowywać jak najciszej żeby go
nie obudzić. Jeszcze brakowałoby mu wrzasków przebudzonego Młotka. Wiedziony
jakimś instynktem samozachowawczym wyciągnął rękę w kierunku twarzy Naruto. Delikatnie
położył dłoń na jego policzku.
~Co ja robię?!~ zapytał się w myślach i szybko zabrał dłoń. Usadowił
się wygodnie pod ścianą i przymknął oczy tylko na sekundę. Malutką sekundkę,
która przerodziła się w godzinkę, a ta w dwie godzinki… i tak aż do rana…
Kurdeee stanowczo za krótka ta notka. Ja tu się nakręcam na mega długi wpis z racji Twojej nieobecności, a tu lipa. Rozochociłaś i zostawiłaś. Czuję się niedopieszczona i mam nadzieję, że następny będzie długaśny, ku ogólnemu zadowoleniu czytelników. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHey! Przypadkowo znalazłam Twojego bloga, ale postanowiłam go przeczytać i muszę powiedzieć szczerze, że nie żałuję <3 Przeczytałam wszystko na raz, na prawdę wciągnęły mnie Twoje opowiadania ;) Mam nadzieje, że kolejna notka będzie niebawem, ponieważ nie mogę się doczekać ciągu dalszego <3.
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę ! ;)
Mam nadzieję, że doczekam kiedyś końca "Niebiańskiem misji", bo zapowiada się pozytywnie ciekawie : )
OdpowiedzUsuńKrótko ;-;
OdpowiedzUsuńAle podoba mi się ^^ To wszystko jest po prostu zajebiste. Hahaha XD I tak nie przeboleje tego, że Sasek to anioł XD
Naruto... Biedny młot XD Za obrazami szukał... Jaki On 'mondry' XD
Pozdrawiam. Życzę weny ^^
jak Sasike mogł zniknąć i zostawić samego Naruto, agrh, jest wredny... czyżby coś... :>
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia