Przepraszam za błędy i tak.. kolejny rozdział jest w toku xD trochę teraz krucho z internetem i czasem na pisanie.. wakacje i wgl.. nic nie poradze.. przepraszam ;____;
*koniec nudzenia*
Wszędzie krew. Na chodniku, na ścianie... była wszędzie. Z
rany czarnowłosego sączyła się mini rzeczka czerwonej substancji. Czy żył, czy
oddychał? Naruto tego nie wiedział. Oszołomiony całym zdarzeniem nie wiedział
co się z nim dzieje. Nagle ktoś wstrząsnął jego ramieniem.
- Naruto! Puść go! – krzyczał Kakashi. Niestety nic tym nie
wskórał…
***
Kilka godzin wcześniej
Naruto siedział spokojnie na kanapie i popijał kawę. Był
słoneczny piękny dzień. Ptaki już od świtu latały przed oknami i ćwierkały
radośnie. Blondyn rozciągnął się na kanapie i wstał podążając do lodówki. No,
cóż… zgłodniał biedaczek. Umówił się z Sasuke. Naruto na samą myśl o nim robił się
radosny.
Zrobił sobie kilka kanapek, zjadł i poszedł się umyć.
Pachnący, czysty i świeżutki wziął klucze i wyszedł z domu. Umówili się przy
fontannie. Idealne miejsce biorąc pod uwagę temperaturę panującą w całym
mieście. Siedział na kraju i ochlapywał twarz gdy Sasuke go zobaczył. Krople
wody obmywające twarz blondyna spływały leniwie po jego twarzy. Słońce
rozjaśniło jego kosmyki przez co teraz wyglądał jak bóg. Serce bruneta
przyspieszyło swoją akcję. Już od dawna się w nim kochał. Nie powiedział mu o
tym. Byli przecież najlepszymi przyjaciółmi, ale od jakiegoś czasu Naruto
przestał go traktować jak przyjaciela, a bardziej jak… chłopaka. Właśnie przez
to Sasuke zdecydował się powiedzieć mu o swoich uczuciach.
- Hej…- mruknął patrząc ponad ramię blondyna.
- Sasu! No wreszcie jesteś! – krzyknął uradowany Naruto. On
także połapał się w swoich uczuciach co do Sasuke. Od kiedy to zaakceptował
postanowił uwieść przyjaciela. Samolubne? Może, ale jego to nie obchodziło.
Zakochał się w nim. Znali się od dziecka. Zawsze ze sobą rywalizowali i zawsze
byli blisko siebie. Cokolwiek go dręczyło, kiedy było mu źle mógł przyjść do Uchiha
i się wyżalić. Widział też, że zachowanie Sasuke zmienia się diametralnie gdy
Naruto przy nim był. Nie był głupi, potrafił obserwować otoczenie. Zastanawiał się
tylko czy Sasuke też darzy go tym samym uczuciem – miłością.
- Wybacz te… - spojrzał na zegarek – trzy minuty spóźnienia.
– mruknął.
- Aż trzy minuty! Myślisz, że mam tak dużo czasu? – zapytał przekornie.
- Nie myślę, ja wiem. Z resztą co taki młotek jak ty może
mieć do roboty? – powiedział i uśmiechnął się lekko do blondyna. Pokiwał głową
i zawrócił. – Rusz się nie będę tu sterczał cały dzień… - mruknął.
Genialny Naruto wpadł na genialny pomysł. Gdy Sasuke się obrócił
ten zamoczył rękę w wodzie i ochlapał biednego Uchihe. Sasuke stanął w miejscu
i z mordem w oczach powoli odwrócił się w stronę śmiejącego się Naruto.
- Na-ru-to…- warknął i wepchnął chłopaka do fontanny. Blondyn
w akcie desperacji chwycił go za koszulkę i pociągnął za sobą. W efekcie obaj
byli w wodzie i obaj byli mokrzy. Sasuke poniósł się na przed ramionach i
przetarł twarz. Za nim to samo zrobił Naruto.
- Ha, ha! Patrz! Teraz jesteś cały mokry! – zaśmiał się Uzumaki.
- No co ty nie powiesz młotku – warknął. – Jakbyś nie
zauważył to ty też jesteś mokry.
- No wiem… - mruknął uśmiechnięty. – Em… Sasuke… mógłbyś ze
mnie zejść? – zapytał zmieszany. Brunet dopiero teraz zauważył, że prawie leży
na Uzumakim. Czym prędzej się pozbierał i wyszedł z wody wykręcając koszulkę.
- Pospiesz się… chcę ci pokazać… - mruknął do niego i powoli
odszedł od fontanny.
- Hej czekaj! Draniu! – jęknął Naruto wybiegając z wody. Cały
mokry rzucił się na plecy Sasuke.
- Co robisz?! – krzyknął zaskoczony.
- Skoro już obaj jesteśmy mokrzy to chyba nie będzie Ci
przeszkadzać jak poniesiesz mnie na barana co? – zapytał słodko.
- Naruto… - westchnął cierpiętniczo, ale nie potrafił mu
odmówić. Co ta miłość z nim zrobiła?
Szli między starymi domami. Tędy najszybciej można było
dojść do parku i nie było dużo ludzi co bardzo im pasowało. W jednej chwili
usłyszeli strzał potem drugi i trzeci. Zatrzymali się, a Naruto zszedł szybko z
pleców Uchihy. Hałasy były coraz głośniejsze. Wkońcu jakiś facet wyleciał zza
zakrętu i z pistoletem w ręku i czerwoną od krwi ręką przewrócił się patrząc z
przerażeniem na twarzy za siebie. Nagle wrzeszcząc wybiegł jakiś gość. Wyglądał
na szalonego mordercę, którym niestety był. Leżący na ziemi mężczyzna próbował
strzelić do napastnika ale nie miał już kul. Szaleniec zaśmiał się i strzelił
mu prosto w głowę. Naruto i Sasuke patrzyli na ta scenę jak sparaliżowani.
Uchiha zdążył tylko zauważyć lufę skierowaną wprost na Naruto, gdy ten
strzelił. Sasuke rzucił się w stronę blondyna i osłonił go własnym ciałem. Ogromny
ból w klatce piersiowej, upadek i pełno krwi. Tyle zarejestrował. Słyszał
jeszcze krzyk Naruto i kogoś jeszcze.
Kakashi razem z kilkoma innymi służbistami pojmali szaleńca.
Hatake widząc Sasuke na kolanach Naruto i krew wokół nich zrozumiał co się stało.
Podbiegł szybko do nich i zadzwonił po karetkę.
Było już za późno. Sasuke nie oddychał. Dostał prosto w
serce. Krew strumieniami wylewała się z jego rany. Naruto nie mógł w to
uwierzyć. Jego ukochana osoba umarła w jego rękach broniąc JEGO. Ręce miał całe
we krwi Sasuke. Jego mokra koszulka zdążyła już się zabarwić na czerwono. Coś w
nim szalało. Kazało mu wstać i zabić tego, który odważył się zabić jego
ukochanego. Jedyne co mógł teraz zrobić to klęczeć przytulając do siebie ciało
chłopaka. Wrzask cierpienia przeszył powietrze. Łzy same leciały po policzkach.
Skronie pulsowały, a serce rozrywało na miliony kawałeczków.
- Sasuke – szeptał. – Sasuke błagam otwórz oczy! – krzyczał,
a łzy zalewały jego oczy. Sasuke nie otworzył oczu, nie drgnął, nie dał znaku
życia. Naruto wariował. Ostatnia osoba, na której mu zależało umarła. Zostawił
go samego.
Kiwał się w przód i w tył ściskając stygnące ciało
ukochanego w rękach, a w głowie rozbijały mu się ostatnie słowa przyjaciela – kocham cię, młotku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
tak, tak wiem.. nie do końca mi to wyszło.. ;___; ale coś musiałam w końcu wrzucić, bo tak łyso tutaj.. :) mam nadzieję, że dobrze wam mijają wakacje ^^ ach, te upały ^^
O Boże, jak mogłaś uśmiercić mojego Sasuke?! ;___;
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie nie zasnę przez to! Chciał mu wyznać miłość, ale został zastrzelony.
"Oszołomiony całym zdarzeniem nie wiedział co się z nim dzieje. Nagle ktoś wstrząsnął jego ramieniem."
- przecinek po nie wiedział;
"Siedział na kraju i ochlapywał twarz gdy Sasuke go zobaczył. Krople wody obmywające twarz blondyna spływały leniwie po jego twarzy. Słońce rozjaśniło jego kosmyki przez co teraz wyglądał jak bóg. "
- przed gdy przecinki i po przez także.
Zresztą zauważyłam, że nie stawiasz przecinków jedynie przed co i gdy. :)
Poza tym, one shot fajny, choć nie za bardzo lubię sad endy, bo potem mi się serce kraje.
Mam nadzieję, że niedługo dodasz kolejną notkę "Czy to możliwe?"
Życzę Ci dużo, dużo, dużo weny i pozdrowienia! <3
Fajnie, że jesteś, ale ja lubię dobre zakończenia... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHmmm... znów moje klimaty.
OdpowiedzUsuńNie wiem, ja jakoś sie wypompowałam uczuciowo ostatnio... shot całkiem Ci się udał, gdybym nie miała takiego 'zastoju' płakałabym jak nie wiem. Śmierć Sasu, nierozwinięta miłość, skończyła się, nim się w ogóle zaczęła.
Zakończenie. .cudownie, jednym słowem, Wybacz, nic sensownego mi dzisiaj nie wychodzi ;/ Przed następnym komentarzem się zepnę i będzie sensowniejszy, obiecuję.
Inata - chan
Kocham pisac dramaty ale nie mam serca ich czytac :'''c Lezka sie w oku zakrecila.i ..i ...i :''''''''c Jak moglas ?! TT.TT
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwyznał swoje uczucia, ale już nie będą razem, zginął broniąc Naruto...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia