~ kończe nudzić ;-; ~
Pogoda zapowiadała się naprawdę piękna. Lekkie obłoczki,
oświetlane przez słońce, leniwie płynęły po niebie. Ptaki już dawno zbudzone,
krążyły nad głowami mieszkańców Konohy. Kolejny dzień rozpoczęty przerażającym
krzykiem Naruto… chwila… przerażającym krzykiem?
- Uspokój się Młocie!
- Uspokój się?! Uspokój się?! Wylałeś na mnie lodowatą wodę
i każesz mi się uspokoić?! – wrzeszczał jak opętany. Sasuke miał już tego
powoli dosyć. Jednak jego, jakże oryginalny pomysł obudzenia Młotka prysznicem
w postaci zimnej wody, wcale nie był taki dobry. Nie sądził, że blondyn będzie
się aż tak darł, a to że jest aniołem wcale nie oznacza, że ma anielską
cierpliwość. W pewnej chwili chwycił poduszkę leżącą na podłodze (nie pytajcie
jak się tam znalazła) i rzucił nią we wrzeszczącego Naruto.
- Spokój. Idź się umyć. Za pół godziny musisz wyjść.
- He?! Nie mogłeś mnie wcześniej obudzić?!
- Jestem Twoim aniołem stróżem od wczoraj i nie mam w
obowiązkach budzenia cię do szkoły. Zmykaj – zakończył machnięciem ręki i
zniknął mu z przed oczu.
- Drań – warknął Naruto i odrzucił poduszkę na łóżko, po
czym ruszył do łazienki.
Po kąpieli szybko ubrał mundurek, wrzucił książki do plecaka
i wpadł do kuchni. Chwycił jabłko ze stołu i wybiegł z domu. Minął po drodze
starszą sąsiadkę, uśmiechnął się do niej i poszedł dalej. Z jego wspaniałym
szczęściem prawie potrącił go samochód, ale ktoś pociągnął go za rękę.
- Gdzie Młocie? – mruknął zastawiając mu drogę swoją
seksowną osobą.
- Do szkoły Draniu! Zejdź mi z drogi!
- Wiesz, że to nie w tą stronę prawda? – zapytał i
uśmiechnął się z politowaniem. Naruto spłonął rumieńcem i spojrzał mu w oczy.
Jeszcze tego by mu brakowało żeby wyszedł przed Draniem na idiotę.
- Przecież wiem – warknął i zawrócił.
- Jasne, jasne… a moim przełożonym jest erotoman – mruknął. Na
szczęście Naruto nie wiedział, że Kakashi naprawdę jest erotomanem. „Wsza” nic
nie robi tylko czyta te swoje zboczone książeczki.
- A ty co tu w ogóle robisz? Znikasz kiedy chcesz i
pojawiasz się w najmniej odpowiednim momencie… - burknął nadąsany blondyn.
- Co robie? Pilnuję żeby nic Ci się nie stało, łamago –
odpowiedział ciągnąc go za rękaw. Nawet nie zauważył, że prawie wszedł w słup
wysokiego napięcia.
- Nie jestem łamagą! – krzyknął i odwrócił się w jego
stronę. Ludzie patrzyli się na niego ze zdziwieniem. Nie często się widzi
człowieka krzyczącego na niewinny słup. Chyba, że jest naprawdę pijany.
- Oczywiście wiesz, że tylko Ty, jak na razie mnie widzisz
prawda? – zapytał Sasuke z kpiącym uśmieszkiem. Naruto znowu spłonął rumieńcem.
Obejrzał się i uśmiechnął mierzwiąc
włosy na karku. Po chwili powrócił do wędrówki. Na szczęście już nie daleko do
szkoły. Wystarczyło, że będzie ignorował Drania przez te kilka naście metrów i
znowu zniknie.
~*~*~*~
Niestety mylił się. Sasuke chodził za nim jak cień przez
większość lekcji. Ledwo powstrzymywał się aby nie wydrzeć się na anioła. Nie
chciał powtórzyć sytuacji z rana. W końcu wpadł do łazienki i rozglądnął się.
- Co robisz Młocie?
Nie odpowiedział mu tylko przeszukał wszystkie kabiny. Kiedy
stwierdził, że nikogo nie ma, odwrócił się w stronę Sasuke.
- Mógłbyś sobie łaskawie zniknąć i przestać mnie
denerwować?! – wrzasnął. Ojć… Naruto się zdenerwował. To naprawdę nie lada
wyczyn. Jego strasznie ciężko zdenerwować. Niestety brunet działa na niego
gorzej niż czerwona płachta na byka.
- Co się drzesz Młocie? Nic Ci przecież nie robię… - burknął
zaskoczony zachowaniem blondyna.
- Nic nie robisz?! Potargałeś Kibie zeszyt!
- Wkurza mnie, głąb.
- To nie znaczy, że musisz mu targać zeszyt! Ja za ciebie
oberwałem! I dlaczego klepnąłeś Ino w… w tyłek?!
- Fajna laska… - burknął oglądając swoje paznokcie.
- Ta fajna laska prawie urwała mi łeb!
- Mogłeś nie iść za mną.
- To Ty szedłeś za mną! Ciągle się za mną wleczesz!
- Przymknij się Młocie, bo ktoś cię usłyszy – mruknął i
spojrzał na niego. Naruto tylko się naburmuszył, chwycił zrzucony plecak i
wyszedł z łazienki. Wkurzony prawie biegł przez korytarz zmierzając do sali, w
której miała się odbyć ostatnia – najgorsza – lekcja…matematyka.
~*~*~*~
- Naruto, ogarnij się… - szepnął Shikamaru – szkolny przyjaciel
z ławki. Od kilku minut wiercił się i stukał palcami w ławkę. Był zdenerwowany.
Nie dość, że Drań nagle zniknął to Anko jeszcze zrobiła im niespodziewaną
kartkówkę z matmy. Teraz siedział zdenerwowany i nie umiał się skupić na
niczym. Jedyne co widniało na jego kartce to jego własne imię i nazwisko. Znalazły
się ewentualnie jakieś szlaczki na marginesie. To będzie chyba pierwsza jedynka
w jego licealnym życiu. A to wszystko przez tego Drania! Wkurzył go i nawet nie
przeprosił! Tak po prostu sobie zniknął! Już on sobie z nim porozmawia. Odpłaci mu się za to. Nikt nie
będzie denerwował Naruto Uzumakiego! Nikt! Nawet boski, czarnowłosy anioł!
~ O czym ja myślę?!~ krzyknął do siebie. Przerażony swoimi
myślami oddał pustą kartkę i wyszedł z klasy.
~*~*~*~
- Hej Sasuke! Co tam mój drogi przyjacielu? – wrzasnął z
daleka.
- Kakashi – burknął w jego stronę.
- Co taka mina? Gdzie Naruto? Nie powinieneś być teraz obok
niego i pilnować żeby nie wywrócił się przez jakiegoś przypadkowego ślimaka?
- Zamknij się szara wszo – warknął brunet. – On wcale nie
jest taki fajtłapowaty. Chyba – dodał po chwili. – Co tu robisz?
- Przyszedłem sprawdzić jak sobie radzisz – powiedział uśmiechając
się pod maską.
- A jak niby miałbym sobie radzić? Nie jestem nowicjuszem.
- Wiem, wiem spokojnie Sasuś… Po twoim ostatnim wybryku
Tsunade woli cię pilnować – oznajmił i odskoczył w tył unikając pięści bruneta.
- Miałeś nie mówić do mnie „Sasuś” i nie poruszać TEJ
sprawy!
- Wybacz młody… Zostawiam wszystko w Twoich rękach. Znikam
do swojego pięknego świata książek! – wykrzyknął i zadowolony jak małe dziecko
zniknął w białym kłębie dymu.
- Dupek – warknął i jednym pstryknięciem palca znalazł się w
domu Naruto.