~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~*~*~*~Sasuke~*~*~*~
Gdy to mówiłem patrzyłem mu w oczy. Oddaję się w ręce
władzy, nie… w jego ręce. Niech zrobi ze mną co tylko chce. Bylebym mógł go co
jakiś czas widzieć. Nie przeżyję już dłużej będąc tak daleko od niego. Nie
chce, nie mogę…
Naruto patrzył na mnie z szokiem w oczach. Co on teraz
zrobi? Skaże na śmierć czy może przyjmie do wioski z powrotem?
- Kakashi - sensei… zaprowadź go do mojego gabinetu –
szepnął po chwili. Odwrócił się i pobiegł w stronę największego budynku, budynku
Hokage. Kakashi podniósł mnie i związał mi ręce za plecami. Przyglądał mi się
uważnie. Wszyscy mnie obserwowali gotowi zareagować na każdy mój ruch. Opuściłem głowę i
ruszyłem z byłym sensei do biura. Uśmiechnąłem się pod nosem. Teraz wszystko
się wyjaśni. Uda mi się go udobruchać? Czy uda mi się do niego zbliżyć? A może
naprawdę mnie znienawidził i z miłą chęcią zobaczyłby jak zatapiają się w moim
ciele różnorakie bronie shinobi? Nie… Naruto taki nie jest. Nie zrobiłby mi
tego. Nikomu by nie pozwolił umrzeć. On już taki jest. Nie da nikogo
skrzywdzić, bo sam tego nie potrafi. Chociaż wiele osób wbiło mu nóż w serce,
wielu go zdradziło i zadało niewyobrażalny ból, on nie potrafi odwdzięczyć się
tym samym. Zawsze stara się wszystko wyjaśnić. Każdemu wybacza… może mnie też
zdoła wybaczyć? Sam tego nigdy nie zrobię, ale Naruto… On musi mi wybaczyć albo nie nazywam się Uchiha Sasuke!
~*~*~*~ Naruto ~*~*~*~
Kazałem Kakashi’emu przyprowadzić go do mojego biura, a sam
stamtąd uciekłem. Gdybym został tram dłużej pewnie nie wytrzymałbym i rzuciłbym
się na niego zamykając w ramionach. Tak dawno nie widziałem jego oczu. Znowu
zatonąłem w ich głębi. Serce znowu zaczęło mi bić szybciej gdy usłyszałem
pukanie do drzwi. Zaraz tu wejdzie, a ja nie wiem co mam zrobić! Pozwolić mu zostać
czy… skazać? Nie! Nigdy go nie skaże na śmierć! Nie jego!
- Naruto – odezwał się szarowłosy mężczyzna. Za nim wszedł
Sasuke. Miał opuszczoną głowę, a włosy zasłaniały mu twarz. Nadal był w samych
spodniach. I co teraz? Nie dam rady z nim rozmawiać. Nie teraz kiedy mój wzrok
co chwile wędruje na jego umięśniony brzuch, klatkę piersiową. Gdybym patrzył z
boku pewnie bym stwierdził, że pożeram go wzrokiem. Wyrwałem się z myśli
patrząc wymownie na Kakashi’ego. Skinął głową i wyszedł zostawiając mnie samego
z Sasuke. Przybrałem spokojną maskę choć w środku cały się trzęsłem. Jesteśmy
sami, a ja nie mogę podejść i go przytulić. Nie mogę go objąć czy po prostu
dotknąć. Wyśmiałby mnie. Nie mogę do tego dopuścić. Pewnie nigdy nie wyznam mu
mojej miłości. To tak bardzo boli. Takie straszne ukłucie w sercu… ten nacisk
na klatkę piersiową odbiera mi oddech, Gdy na niego teraz patrzę. Muszę udawać twardego... jestem Hokage, nie mogę mu dać się wykorzystać. Tak naprawdę nie wiem czego ode mnie chce...
~*~*~*~ Sasuke ~*~*~*~
Stałem cały czas ze spuszczoną głową. Naruto ciągle mi się
przyglądał. Nie odezwał się ani słowem. Nikt nas nie widzi, a jednak nie
podszedł do mnie. Ciągle cisza. To nie podobne do niego. Zawsze był żywiołowy.
Wiem, że pilnuje nas cały zastęp ANBU, a właściwie to mnie pilnują. Podniosłem
głowę i utkwiłem w nim wzrok. Widziałem w jego oczach jak się waha czy coś
powiedzieć.
- I co ze mną zrobisz? – zapytałem miękkim głosem. Nie chcę
go do siebie zrazić. Chcę go do siebie przekonać. Rozkochać go w sobie, a nie
odepchnąć.
- Jeszcze nie wiem… - odszepnął i odwrócił wzrok. Stał
przede mną jakieś 10
metrów .
- Rozwiążesz mnie? – zapytałem.
- Skąd mam wiedzieć, że nie masz przy sobie broni i nie
chcesz mnie zaatakować? – warknął. Skąd ta zmiana? Może tylko gra?
- Nie mam przy sobie broni. Jeśli mi nie wierzysz to podejdź
tu i to sprawdź – powiedziałem. Przyglądał
mi się chwilę i podszedł. Położył ręce na moich biodrach i zaczął
delikatnie mnie po nich klepać sprawdzając zawartość kieszeni spodni. Schodził
co raz niżej „oklepując” moje nogi i z powrotem. To było przyjemne, zwłaszcza
dlatego, że robił to Naruto.
- No dobrze… rozwiążę cię… - powiedział i sięgnął do więzów
cały czas patrząc mi w oczy. Czułem się jakby mnie obejmował. Więzy puściły
równo z moją cierpliwością…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Co zrobi Sasek? Dowiecie się w następnej części^^ ale pewnie i tak większość z was się domyśla... :3
Co zrobi Sasek? Dowiecie się w następnej części^^ ale pewnie i tak większość z was się domyśla... :3
eh zbyt przewidywalne to. Ja osobiscie nie lubie jak tlo jest kanoniczne a postacie zachowuja sie niezgodnie z kanonem. Jak chcesz zmieniac charaktery to chyba lepiej to zrobic w AU.
OdpowiedzUsuńpzdr
Słuchaj anonimku jak ci się nie podoba to nie czytaj -.- Gdyby postacie zawsze zachowywały się tak samo to nie było by czego czytać w XXI wieku. Poza tym odskocznia od normy jest w tym akurat mile widziana.
UsuńPozdro
Zgadzam się z tobą KoMik ;)
UsuńInny Anonimek xD
Hmm... tak, jak myślałam, czyli fajnie ;) została mi jeszcze jedna część i już się domyślam cóż tam może być ;p
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, choć muszę stwierdzić, że Twoje historie są proste, takie jakieś... jest pomysł, szybki i wątły opis, koniec. Wybacz, nie chcę Cię tym urazić. No, może źle to odbieram, w końcu to shoty są...
Inata - chan z pozdrowieniami i życzeniami weny!
Fajniutkie! Jak wcześniej myslałam ^.^
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńoch Naruto wręcz zwiał, nie potrafił go skrzywdzić...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia